- Nie, nie, nie, nie - zaprzeczyłam machając dłońmi z uśmiechem. - Seraphina z pewnością mi wystarczy do opieki - zaśmiałam się patrząc na klacz stojącą obok mnie.
- No, to bierz się do pracy - powiedziała odprowadzając swojego konia do boksu.
Po krótkim namyśle, poszłam odprowadzić Seraphinę na pastwisko. Wypuszczając ją, dostrzegłam jak z entuzjazmem biegnie do innych koni. Pokręciłam głową z uśmiechem i udałam się do stajni.
***
Wchodząc do stajni od razu uchwyciłam w dłonie taczki oraz widły do gnoju. Zaczęłam sprzątać w całym boksie klaczy, co zajęło mi około piętnastu minut. Następnie wzięłam świeżą ściółkę i rozłożyłam ją gęsto w całym pomieszczeniu.
Porywając dwa wiaderka do jednego z nich nasypałam paszy, a do drugiego wlałam świeżą wodę, Z wszystkim ponownie weszłam do boksu i uzupełniłam pojemniki. Odkładając wiaderka w kąt postanowiłam, że to najwyższy czas, żeby iść po Seraphinę. Po drodze wzięłam cały sprzęt do czyszczenia konia, aby zająć się klaczą na dworze.
- Serapnina! - zawołałam z nadzieją, że raczy posłuchać i podejdzie do mnie.
Klacz tylko przechyliła w moją stronę głowę, żeby następnie ponownie skubnąć kawałek trawy. Przewróciłam oczami i niechętnie weszłam na pastwisko. Gdy już miałam uchwycić uzdę klaczy, ona niespodziewanie ruszyła uciekając przede mną.
- No ej, proszę Cię! - krzyknęłam ze znużeniem.
Koń prychnął wesoło i zaczął uciekać dalej. Nie miałam innego wyjścia, ruszyłam za nią. Sytuacja powtórzyła się, co działo się za każdą kolejną próbą złapania Seraphiny.
- Widzę, że bawicie się w berka? - usłyszałam głos Aramisy, która stała na płocie uśmiechając się.
- Za nic jej nie złapie! - powiedziałam kładąc się na trawie.
<Aramisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz