- Tia, dzięki - mruknęłam, rzucając przelotne spojrzenie na dziewczynę. - Mam nadzieję, że wpadniesz na koronację. Szerokiej drogi - pożegnałam się. Haze skinęła głową i dosiadła Zefira. Już po chwili oddalała się, jadąc galopem. Przez chwilę śledziłam wzrokiem jej postać, a potem westchnęłam cicho i zawróciłam do zamku. Przeszłam przez solidne drewniane drzwi wzmacniane stalą i szybkim krokiem przemierzyłam kilka korytarzy. Wspięłam się po kamiennych schodach, a potem ruszyłam kolejnym korytarzem. Następne schody.
W końcu, po dłuższej wędrówce, trafiłam do celu. Wyciągnęłam z kieszeni niepozorny klucz, włożyłam do zamka i przekręciłam. Otworzyłam drzwi i wśliznęłam się do komnaty przez niezbyt dużą szparę. Ponownie przekręciłam klucz w zamku i zostawiłam go tam. Odwróciłam się w stronę sali.
Znajdowałam się w jasnym, przestronnym pomieszczeniu. Stało tu jedno proste krzesło, ściany były niemal pozbawione ozdób. Przy jednej z nich stało zwierciadło i szafka, a naprzeciw wisiało kilka map królestwa. Usiadłam przed lustrem na wytartym dywaniku i zamknęłam oczy.
- Zmarli krewni i przodkowie, gdy te zdania wypowiem, nie odmówcie mi pomocy. Obojętne, czy to w dzień, czy w nocy - wyrecytowałam. Choć okna były zamknięte, poczułam na twarzy wiatr. Otworzyłam oczy i wstałam. W zwierciadle nie widziałam już swojego odbicia, tylko od dawna nieżywą postać, mego prapradziadka. Za nim pojawiło się jeszcze kilka osób, wszyscy w wilczej postaci. Przemieniłam się w waderę.
- O co chodzi, Aramiso? - zapytał przodek. - Nie cieszysz się z nowej funkcji?
- Cieszę... chyba. Po prostu nie wiem, czy sprawdzę się dobrze w roli władcy. Czy sobie poradzę.
- I my tego nie wiemy. Jeśli ci to pomoże, możesz udać się do Wieszczki z Lasu.
- Wiem.
- No, a od czego chcesz zacząć? - zapytał brat mego dziadka.
- Sama nie wiem. Może od spaceru po Mieście? Albo odwiedzenia Leśnych Łap? Jeszcze się zastanowię. I będę musiała chyba wybrać nowych Doradców...
- Wszystko po kolei - przypomniał prapradziadek.
- Pamiętam. Dzięki za rozmowę. Do zobaczenia.
Przodkowie znikli, a ja znów zobaczyłam moje odbicie. Westchnęłam cicho i położyłam się. Ciekawe, co tam u Haze...
<Haze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz