- Okay. I tak nie mam nic do roboty. - mruknęłam. Czułam, jak wąż zaciska się mocniej na mojej ręce. Czyżby się denerwował? - Mogę ją zabić?
- Jeżeli sytuacja będzie tego wymagała...
- Wiadomo. Bez specjalnego powodu nie atakuję.
- W każdym razie, musicie być ostrożni. Mogą zaatakować was tam w każdej chwili...
- To już jest u mnie norma. - Wtrąciłam. - Zresztą, wszędzie mogą wyskoczyć, nawet na waszych terenach. Swoją drogą... Dlaczego padło na mnie? Są przecież łowcy i strażnicy. Wiesz o mnie tylko tyle, ile inni. Imię, stanowisko i ewentualnie wiek. Nie masz pojęcia, kim jestem i czy wolno mi ufać.
- Nie mamy innego wyjścia. - Wzruszyła ramionami.
- A kiedy...
Gwałtownie zatrzymałam Zefira. Cienista łania podbiegła do naszych koni.
- Zaczęli polowanie. - Mruknęłam, wysłuchując jeleniowatej. Potem bez słów przekazałam lejce Aramisie, rozwiając skrzydła. Wzniosłam się ponad gałęzie i rozejrzałam. Stado biegnące w naszą stronę pokazało, gdzie znajduje się człowiek. Zleciałam na dół.
- Jest blisko, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. - fuknęłam, dosiadając ogiera i w parę sekund przyśpieszając do galopu.
< Ara? Wenus bracus xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz