środa, 2 listopada 2016

Od Haze cd. Aramisy

– Dlaczego by nie?  – Wzruszyłam ramionami.
– Przygotujesz go sama czy...
– Poradzę sobie. – przerwałam jej.
***
Grzywa Zefira podskakiwała. Patrzyłam na nią, jednocześnie obserwując drogę. Już niemal zapomniałam, jak to jest wsiąść na konia.
Koń postawił uszy. Był wyraźnie zaciekawiony. Zwolniłam do stępua. Dróżkę przecinał strumień. Zmarszczyłam brwi. Nie było go wcześniej...
W wodzie przemknęło coś. To coś, było ciemne i długie. Zrobiło to tak nagle, że Zefir próbował stanąć dęba. Pochyliłam się do przodu. Znowu stanął na czterech nogach, ale uszy i chrapy go zdradzały.
- Oj, przecież jesteś dzielny... No dawaj, do przodu. - Szepnęłam, głaszcząc ogiera.
Westchnęłam. Nie pójdzie dalej. Nie ma co liczyć. Zsiadłam i oplatając wokół ręki wodze, kucnęłam przy rzeczce. Postukałam patykiem w taflę. No chodź tu...
Za piątym razem  to coś zatopiło zęby w drewnie. Szybko je wyjęłam. Wąż. Ale jaki piękny...
- Aha? - Mruknęłam pod nosem.
~ Wypuść mnie! Obiecuję, że cię nie ugryzę! - Zaczął się wydzierać.
Przez chwilę miałam problem, by zorientować się kto to. Obstawiałam demona, ale ten głośno zaprzeczył. Zmrużyłam oczy, patrząc na zwierzę. Tak. To on gada.
- Obiecujesz?
~ Tak!
Odczepiłam gałązkę od kłów.
- Poczekaj. To ty zrobiłeś ten strumień? - Mruknęłam, kiedy wił się w mojej dłoni.
~ Tia. Piękny, no nie?
- Nie możesz ich tworzyć wszędzie. To zakłóciłoby porządek na brzegach rzek.
~ Oj tam...
Obejrzałam tęczowe łuski zwierzaka. Był piękny. Całość dopełniły jego zielone oczy, jak szmaragdy.
- Chwila. Czy ja z tobą gadam? - Uświadomiłam sobie, gdy już miałam go wypuścić.
~ Tsa... - Wyskoczył z mojej ręki.
Zefir, który pochylił łeb na naszą wysokość, teraz gwałtownie odskoczył.
- A może masz ochotę mi potowarzyszyć? - zapytałam. Wąż wystawił głowę znad wody.
~ Że co?
- No... - Zawahałam się- Czasami nudzę się kiedy nie mam zleceń... A sympatię do węży zdobyłam dawno...
~ Hm... Ok, ale tylko dlatego, by nie próbowali mnie zabić. - fuknął.


< Ara? Ni mam pomysła co dalej xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz