środa, 30 listopada 2016

od Oriona cd Nyks

Łoł. Wadera rzuciła mi się na szyję nazywając mnie swoim wybawicielem.
Cóż jestem księciem i moim obowiązkiem jest bronić innych. Wadera przy okazji zgodziła się dołączyć do Królestwa.
- Okey, musisz jeszcze wypełnić kilka dokumentów
Wadera pokiwała głową i poszliśmy obaj do pałacu
tam przywołałem zwitek pergaminu i pióro i zacząłem na nim pisać na temat wyglądu zewnętrznego wadery, jej imię, rasę i wiek i oczywiście przydzielenie jej stanowiska.
Po załatwieniu sprawy, spojrzałem na waderę
- Nooo... witaj w Królestwie- oznajmiłem z radością- czuj się jak u siebie
Wadera przytaknęła
- Hmmm... nie mam nikogo kto by mi po towarzyszył, czy wasza wysokość może?
- Mów mi Orion. Okey
Oczywiście opowiedziałem jej tutaj o wszystkim a wadera z uśmiechem słuchała wszystkiego co jej mówiłem. Czasem zdawało mi się, że to wadera rozrywkowego charakteru
Bo ani razu waderę nie opuszczał uśmiech

<Nyks?>

Od Nyks


Szłam pogwizdując jak gdyby nigdy nic.Nagle usłyszałam Skrzek harpii i bolesny krzyk Wadery : -Przestań ! Zostaw mnie! Orion ! Niekgin po pomooocccc! Ppppoooommmoooocccyyyy!
Basior , pędził wadając sprawia na mnie , ponieważ "zgrabnie" go przeskoczyłam.Zaatakowałam harpie ostrzem.
- Zostaw ją !
Krzyknęła z powodu takiego że była wadera za ładna żeby umierać , a błysk w jej oczach pokazywał że jest władczynią watahy.
Harpia zabrała się za mnie.Przykuwajac mnie do drzewa miałam jedno wyjście...
- Dobranoc !
Powiedziałam.Dotknęłam stwora rękawicami rażącymi prądem.
-Nie źle , podziwiam takie Wadery...
Powiedział Orion.
- Dziękuję za uratowanie życia.
Powiedziała wadera.
-Jak ci na imię ?
Pytali.
- Nyks...
Powiedziałam.
- M
No...takich wilków w królestwie potrzebujemy.Zawyjesz z nami...eeee....znaczy dołączysz ?
Rzuciła mu się na szyję i wrzasnełam : Mój ty wybawicielu !!!!!
Władczyni różowego futra i Królestwa cichotała.
- Myślałam że nie masz powodzenia u wader.... a tu proszę uścisk.
<Orion?>

Nyks taka mała uwaga do ciebie. Staraj się robić mniej błędów i rób spacje gdy zaczynasz dialog :3
Myślę że, pomogłem  

Nyks

 http://pu.i.wp.pl/bloog/88158101/51727360/Moon_fan_art_by_kimb_W8_orig.png
Imię: Nyks
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Klan: Iluzja , mrok
Hierarchia: Mieszkanka
Stanowiska: łowca potworów . medyk
Moce:
mrok :
-może przywołać smoka
-rozmowa z demonami
-mogę przywołać płonące czarnym ogniem ostrze mroku
-Mogę przywołać węża który po ukąszeniu przypomina najgorsze momenty twojego życia do tego jesteś w szoku
iluzja:
-lewituje przedmioty
-co sobie wyobrażę urzeczywistnię (broń , rzecz itp.)
-będziesz miał halucynacje
Umiejętności:
*Siła: 25
*Zabójczość: 25
*Wytrzymałość : 10
*Inteligencja : 20
*Zwinność : 20
Charakter: Jestem waderą o sercu do innych, ale kiedy chcę mogę poderznąć Ci gardło. Często jest tak, że najpierw mowie... potem myślę. Czasem wolę marzenia od rzeczywistości. Wymądrzam się dość... no czasem, ale tylko kiedy mam powód... albo nie? Nie wiem w sumie :/ sam mnie musisz spotkać i poznać default smiley :)
Cechy szczególne: w nocy jest pod nocną formą to ją wyróżnia
Status: wolna , szuka ale ładny jest nawet orion ... ale znajdę
Liri: 100
Korony: 5
Lubi: majsterkować ! kocha to po prostu ! Lubi też basiory , bardziej od wader.Wiesz co jeszcze lubi ? Kryształy! a zwłaszcza szlachetne nie tanie podróbki ! najbardziej kwarc dymny.
Nie lubi: malowania )make-up) strojenia się , wło=oczenia sie bez powodu , przegrywania.
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=Q1qNqwkO7R8
Rodzina: nie znalam...
Historia: Rodziców nie znałam.Zajmował się mną demon i samica, Kitsune Zenko.Wyruszyłam w świat i dotarła tutaj....eh rodziców znałam ale ojciec wysyłał mnie na wojny, a matka się mnie wstydziła, uciekłam.
Autor: na howsre : kola789
inne zdjęcia :
jako night form :

na hallowen
 http://watahaszlachetnychserc.blox.pl/resource/HowlOween_hapenas.jpg
gry sie cieszy :
http://obrazki.elektroda.pl/7197203100_1375000451.jpeg
kuzynki mnie gotują ! :
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzAx3JAR1D1sreqtLtTtxF2pLYzrvH5LHNsyrI1b3EViiLc9e-mRJwy5km3K9UNx45ue3SogA787PnWUyqfjWpcn_KgsS1oFKdvxqGKDqJ-YGG0bzllIGjnzNPHh9JiLulgkHklXau1lkz/s1600/Boil_Boil___Burn__by_blueshinewolf.jpg

Od Aramisy CD. Haze

- Tia, dzięki - mruknęłam, rzucając przelotne spojrzenie na dziewczynę. - Mam nadzieję, że wpadniesz na koronację. Szerokiej drogi - pożegnałam się. Haze skinęła głową i dosiadła Zefira. Już po chwili oddalała się, jadąc galopem. Przez chwilę śledziłam wzrokiem jej postać, a potem westchnęłam cicho i zawróciłam do zamku. Przeszłam przez solidne drewniane drzwi wzmacniane stalą i szybkim krokiem przemierzyłam kilka korytarzy. Wspięłam się po kamiennych schodach, a potem ruszyłam kolejnym korytarzem. Następne schody.
W końcu, po dłuższej wędrówce, trafiłam do celu. Wyciągnęłam z kieszeni niepozorny klucz, włożyłam do zamka i przekręciłam. Otworzyłam drzwi i wśliznęłam się do komnaty przez niezbyt dużą szparę. Ponownie przekręciłam klucz w zamku i zostawiłam go tam. Odwróciłam się w stronę sali.
Znajdowałam się w jasnym, przestronnym pomieszczeniu. Stało tu jedno proste krzesło, ściany były niemal pozbawione ozdób. Przy jednej z nich stało zwierciadło i szafka, a naprzeciw wisiało kilka map królestwa. Usiadłam przed lustrem na wytartym dywaniku i zamknęłam oczy.
- Zmarli krewni i przodkowie, gdy te zdania wypowiem, nie odmówcie mi pomocy. Obojętne, czy to w dzień, czy w nocy - wyrecytowałam. Choć okna były zamknięte, poczułam na twarzy wiatr. Otworzyłam oczy i wstałam. W zwierciadle nie widziałam już swojego odbicia, tylko od dawna nieżywą postać, mego prapradziadka. Za nim pojawiło się jeszcze kilka osób, wszyscy w wilczej postaci. Przemieniłam się w waderę.
- O co chodzi, Aramiso? - zapytał przodek. - Nie cieszysz się z nowej funkcji?
- Cieszę... chyba. Po prostu nie wiem, czy sprawdzę się dobrze w roli władcy. Czy sobie poradzę.
- I my tego nie wiemy. Jeśli ci to pomoże, możesz udać się do Wieszczki z Lasu.
- Wiem.
- No, a od czego chcesz zacząć? - zapytał brat mego dziadka.
- Sama nie wiem. Może od spaceru po Mieście? Albo odwiedzenia Leśnych Łap? Jeszcze się zastanowię. I będę musiała chyba wybrać nowych Doradców...
- Wszystko po kolei - przypomniał prapradziadek.
- Pamiętam. Dzięki za rozmowę. Do zobaczenia.
Przodkowie znikli, a ja znów zobaczyłam moje odbicie. Westchnęłam cicho i położyłam się. Ciekawe, co tam u Haze...
<Haze?>

piątek, 25 listopada 2016

Od Ezry CD Aramisy

Jeszcze raz przetarłam oczy dłonią i spojrzałam na wschodzące słońce. Niby taki ładny dzień, ale jestem pewna, że szybko pójdę spać... Nie przywykłam do takich pobudek.
- Dlaczego musiałam tak wcześnie spać? - zapytałam bardziej przytomnym głosem niż wcześniej.
- Wojownicy muszą być gotowi na każde wezwanie, o każdej porze dnia i nocy - wyjaśniła. - Czas abyś zaczęła się przyzwyczajać - dodała po chwili, lekko przechylając głowę w mą stronę.
- Chciałabym cierpieć na bezsenność - mruknęłam pod nosem.
- Z tego co wiem, nie jest to zbyt miłe - dostałam niespodziewaną odpowiedź.
- Milsze, niż zrywanie się tak niespodziewanie - powiedziałam prowadząc Seraphinę tuż obok konia Aramisy.
- Przestań marudzić. Kiedyś może to być twoja codzienność - pouczyła, przyspieszając kroku konia. - Za mną... - mruknęła tajemniczo.
Klacz sama z siebie ruszyła za kobietą, która prowadziła.
Jechałyśmy po niewielkiej ścieżce, dookoła której byłą rozsiana gąszcz leśna. Od czasu do czasu można było dostrzec jakieś dzikie zwierzęta, które biegają w krzakach.
- Gdzie mnie prowadzisz? - skierowałam pytanie w stronę Aramisy.
Odpowiedziała mi cisza. Westchnęłam cicho i postanowiłam się przymknąć.
Gdy w końcu dostrzegłam jak koń kobiety zwalnia, uśmiechnęłam się pod nosem. Znalazłyśmy się teraz na ogromnej polanie, na środku której było prowizoryczne boisko do treningów.
Zeskoczyłam z konia, po czym podeszłam do Aramisy. Spojrzałam na nią z zaciekawieniem.
- Czyli chcesz mnie trenować? - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Pięć okrążeń dookoła boiska - powiedziała tylko.
Zmarszczyłam brwi i pokiwałam niewiernie głową.
- Co? - wypowiedziałam przez śmiech.
- Wykonać - stwierdziła twardo, patrząc na mnie poważnym wzrokiem.
- Aha... Rozgrzewka - mruknęłam pod nosem.
Ruszyłam przed siebie po wyznaczonej linii. Bieganie nie sprawiało mi najmniejszego problemu, ale o wiele bardziej interesowały mnie walki mieczem. Albo chociażby walka wręcz...
<Aramisa?>

środa, 23 listopada 2016

Od Haze cd. Aramisy

- Wracając... - złapałam się jedną ręką siodła, drugą przetrzymując wodze - Możliwe, że dziś po zmroku wymknę się z Królestwa i ruszę za nią. W nocy nikt nie będzie mnie widział, a jakbym wyruszyła później, mogłaby zwiać lub zdradzić... - Przerwałam na chwilę szukając słowa - plany, czy coś, jeżeli jakieś zdobyła.
* Wiecie co, nie chce mi się pisać, kogo interesuje zbieranie broni- tepamy się w czasie*
- Gratuluję awansu. - Mruknęłam. Minął tydzień, w czasie którego zyskałam parę cennych informacji.
Aramisa drgnęła, wyraźnie zaskoczona, i zatrzymała konia.
-  Co tu robisz?
- Siedzę, oddycham, myślę... A tak na poważnie, to skończyłam robotę.
- Nie powiadomiłaś mnie?
- A po co? - Uśmiechnęłam się drwiąco, nadal strugając sztyletem kawałek drewna.
- Co z Sarą?
Ostrze zatrzymało się na zaledwie chwilę, bym mogła spojrzeć na dziewczynę.
- Cóż... Jeżeli ktoś by miał ją ożywić, musiałby załatwić jej nowe narządy wewnętrzne. - Zaśmiałam się na wspomnienie krwi. - Była łatwym celem, nawet jak na szpiega.
Szybko schowałam broń do kieszni i zaskoczyłam z gałęzi drzewa. Figurkę sarny rzuciłam w  krzaki. Podeszłam powoli do głowy konia i delikatnie go pogłaskałam.
- Czyli jednak...
- Tak, była wtyczką, bla, bla, bla. Za kilka godzin wracam na tamte tereny, muszę zobaczyć ich miny.
Nawet nie chciało mi się zmieniać zakrwawionej peleryny. Jedyne, co posłużyło mi do jej zabicia,  i nie miało na sobie śladów po walce, były dwa miecze, skrzyżowane na moich plecach, z rękojeściami skierowanymi ku niebu. 
- Tak więc, jeszcze raz gratuluję awansu - zmieniłam temat, patrząc na Aramisę spod kaptura.

< Ara? Bracus wenus nieskończonus :c >

Od Aramisy CD. Haze

Maverick szybko zrównał się z Zefirem. W oddali słyszałam krzyki mężczyzn poganiających konie. Były to zapewne zwierzęta przypominające konie posłańców - szybkie, zwinne i wytrzymałe.
- Pytałaś się, dlaczego to tobie poleciłam to zadanie. Rozwinę więc moją odpowiedź - nie miałam innego wyjścia. Szpiegów aktualnie nie mamy.Ty zaś jesteś zarówno informatorką, jak i zabójcą. Informowanie mnie to twoja praca, a gdyby w ostateczności trzeba był zabić Sarę, mogę chyba być pewna, że zrobi to specjalistka.
- Oczywiście - mruknęła Haze. Spojrzałam na dziewczynę kątem oka, a potem przekierowałam wzrok z powrotem na ścieżkę. W chwilę później Maverick gwałtownie się zatrzymał, Zefir również. Przez drogę przebiegło wpierw kilka jeleni, następnie w pewnym odstępie kilku jeźdźców na koniach. Tylko jeden nas zauważył i skinął głową. Tętent kopyt szybko ucichł, a my ruszyłyśmy dalej, tym razem kłusem, by uniknąć podobnych zdarzeń.
- Swoją drogą, jakim cudem nas wyprzedzili? - zapytała moja towarzyszka.
- Ścieżka zakręcała, a oni zapewne jechali prosto - odpowiedziałam. - Ale rzeczywiście, to było nieco... hm... nietypowe.
<Haze? U mnie też>

wtorek, 22 listopada 2016

Od Aramisy CD. Ezry

Odprowadziłam wzrokiem Ezrę, a potem zajęłam się sprowadzaniem koni do stajni. Niektóre z ostatnich nocy były już zbyt zimne, by pozostawiać konie na zewnątrz. Zaczęłam od Grave, spokojnej piętnastoletniej kasztanki rasy szetland. Zakończyłam zaś na Allegro, Apollinie, Mavericku i Hektorze. Trzej pierwsi potrzebowali trochę więcej ruchu i ostatnie chwile na pastwisku spędzili na wyścigu. Hektor zaś był okropnie uparty i zazwyczaj musiałam spędzić minimum dwadzieścia minut, by przejść jakieś sto metrów, czasami dwieście.
***
Skończywszy pracę i zamknąwszy stajnię od środka na zasuwkę (którą Maverick potrafił otworzyć), wyszłam przez specjalne drzwi. Przez kilka minut przemieszczałam się ciemnymi i wyludnionymi korytarzami, aż dotarłam do swoich apartamentów. Weszłam do salonu i przemieniłam się w wilka. Na stole, jak mogłam się spodziewać, czekała kolacja - grzanki z łososiem i ciepła herbata. Szybko spożyłam posiłek i przeszłam do sypialni. Wskoczyłam na gładko zasłane łóżko, zwinęłam się w kłębek i zasnęłam.
***
Obudziłam się po kilku godzinach snu. Zegar wskazywał trzecią nad ranem. Ziewnęłam szeroko i zeskoczyłam na ziemię, a potem się przeciągnęłam. Po chwili namysłu stwierdziłam, że rozpocznę swój plan mniej więcej o czwartej. Pozostała mi niecała godzina na przygotowanie potrzebnych przedmiotów. Do skórzanej torby, powiększonej zaklęciem, spakowałam prowiant, koc i kilka innych rzeczy. Przemieniłam się w człowieka i przebrałam w ciemnozieloną tunikę, obcisłe spodnie w ziemistym kolorze oraz wysokie i praktyczne skórzane buty. Do tego ciemna peleryna i torba na ramię - cóż, chyba byłam gotowa. Spojrzałam na zegarek. Za dwadzieścia czwarta. Cóż, jak zacznę realizację planu odrobinę wcześniej, chyba nic się nie stanie, prawda? Przed wyjściem wzięłam jeszcze nieduże wiaderko z wodą, a potem ruszyłam w stronę kwater wojowników.
***
Potrząsnęłam śpiącą dziewczynką, która jednak tylko coś mruknęła. Tak jak się spodziewałam. Miałam niewielką nadzieję, że ta woda nie będzie mi potrzebna, ale nie chciało mi się szukać innego wyjścia. Przechyliłam wiadro nad leżącą na łóżku postacią.
- Co ty robisz!? - wrzasnęła Ezra, siadając.
- Wyjeżdżamy. Pakuj się i idź osiodłać Seraphinę. Czas start.
- Że co?
- Radziłabym się pośpieszyć - powiedziałam. Dziewczynka zwlekła się z łóżka i zaczęła przygotowywać. Wciąż była lekko przymulona po śnie i najwidoczniej nie funkcjonowała jeszcze normalnie. Nim w końcu opuściłyśmy zamek, minęła trochę ponad godzina. Świtało. Wjechałyśmy na leśną ścieżkę.
- Dlaczego musiałam tak wcześnie wstać? - zapytała naburmuszona Ezra, już całkowicie przytomna.
- Wojownicy muszą być gotowi na każde wezwanie, o każdej porze dnia i nocy - odpowiedziałam. - Czas abyś zaczęła się przyzwyczajać.
<Ezra?>

piątek, 18 listopada 2016

Odejście

Amisza odchodzi z watahy.
Powód: brak czasu.
Mamy nadzieję, że spędziłaś tu miłe chwile.

Orion i Aramisa

wtorek, 15 listopada 2016

Post informacyjny

Od pewnego czasu na blogu istnieje możliwość wstawiania opowiadań samodzielnie. Bardzo proszę o wysyłanie Waszych maili na howrse do graczki Heroica.

Aramisa

niedziela, 13 listopada 2016

Od Haze cd. Aramisy

- Okay. I tak nie mam nic do roboty. - mruknęłam. Czułam, jak wąż zaciska się mocniej na mojej ręce. Czyżby się denerwował? - Mogę ją zabić?
- Jeżeli sytuacja będzie tego wymagała...
- Wiadomo. Bez specjalnego powodu nie atakuję.
- W każdym razie, musicie być ostrożni. Mogą zaatakować was tam w każdej chwili...
- To już jest u mnie norma. - Wtrąciłam. - Zresztą, wszędzie mogą wyskoczyć, nawet na waszych terenach.  Swoją drogą... Dlaczego padło na mnie? Są przecież łowcy i strażnicy.  Wiesz o mnie tylko tyle, ile inni. Imię, stanowisko i ewentualnie wiek. Nie masz pojęcia, kim jestem i czy wolno mi ufać.
- Nie mamy  innego wyjścia. - Wzruszyła ramionami.
- A kiedy...
Gwałtownie zatrzymałam Zefira. Cienista łania podbiegła do naszych koni.
- Zaczęli polowanie. - Mruknęłam, wysłuchując jeleniowatej. Potem bez słów przekazałam lejce Aramisie, rozwiając skrzydła. Wzniosłam się ponad gałęzie i rozejrzałam. Stado biegnące w naszą stronę pokazało, gdzie znajduje się człowiek. Zleciałam na dół.
- Jest blisko, tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. - fuknęłam, dosiadając ogiera i w parę sekund przyśpieszając do galopu.

< Ara? Wenus bracus xd >

sobota, 12 listopada 2016

Od Aramisy CD. Amiszy

- Jasne. Uważam, że dam radę ci pomóc. Chodź ze mną, przejdziemy w jakieś bardziej dogodne miejsce do nauki.
Przemieniłam się we wilka i ruszyłam w kierunku wejścia do wnętrza Zamku. Amisza podreptała za mną. Pokonałyśmy kilka klatek schodowych i korytarzy, aż dotarłyśmy do obszernego pomieszczenia wypełnionego najróżniejszymi książkami - do zamkowej biblioteki. Wzięłam z regałów kilka pozycji i przeszłam przez nieduże drzwi do znacznie mniejszego pokoju. Stał tam stary stolik i dwa krzesła, a na jednej ze ścian wisiało olbrzymie, choć pęknięte z jednego boku lustro.
- Tutaj będziemy ćwiczyć - poinformowałam towarzyszkę, odkładając książki na stolik. - Stań przed lustrem.
Wilczyca szybko spełniła moje polecenie.
- Dobrze, a teraz zamknij oczy i wyobraź sobie siebie jako człowiek - powiedziałam. - Ważne jest, aby obie postacie były dość podobne, wtedy powinno pójść prościej.
- Zrobione - szepnęła Amisza, nie otwierając oczu.
- A teraz wyobraź sobie, że przemieniasz się z jednej postaci w drugą.
<Amisza?>

Od Aramisy CD. Haze

- Haze! Haze! - wołałam, podjeżdżając do dziewczyny. Spojrzała ona w moją stronę, nieco zdziwiona i podniosła się z kucek. Szukałam jej od pewnego czasu. Jakiś szlachcic z Miasta właśnie urządził sobie konne polowanie z bronią, więc na chwilę obecną przejażdżki nie były zbyt bezpieczne. I oczywiście jegomość powiadomił mnie o tym tuż po wyjeździe Haze, na pół godziny przed rozpoczęciem wydarzenia.
- Coś się stało? - zapytała dziewczyna.
- W okolicy odbywa się polowanie, więc musisz przerwać przejażdżkę. Wybacz, ale w ostatniej chwili mnie o tym poinformowano. No i mam jeszcze dla ciebie zadanie - odpowiedziałam i przyjrzałam się krytycznie płynącemu za Haze strumieniowi. - On tu był wcześniej?
- Nie-e... - mruknęła wymijająco dziewczyna. - Co to za zadanie?
- Wsiadaj na Zefira, opowiem ci w drodze.
Haze nie trzeba było dwa razy powtarzać. Szybko dosiadła konia i ruszyłyśmy szybkim stępem w kierunku Zamku.
- Przez jakiś czas przebywała tu wilczyca imieniem Sara - zaczęłam.
- Kojarzę. Spotkałyśmy się dzień czy dwa temu. Dziwnie się zachowywała i twierdziła, że śmierdzę.
- Cóż, ja nic nie czuję. W każdym razie Amisza również doniosła o jej dziwnym zachowaniu. Sara zniknęła i słuch po niej zaginął. Problem tkwi w tym, że z kimś się kontaktowała i mamy przypuszczenia, że być może jest szpiegiem. Mówisz, że kiedy ją widziałaś?
- Wczoraj lub przedwczoraj. Szła na północ.
- Na północ... Jest tam jedno stado, walczące od lat o tereny z ludźmi. Nie ma między nami konfliktu, ale do dobrych przyjaciół również nie należymy... Na północ... To bardzo pomoże... Jak już wspominałam, uważamy, że Sara może być jakimś szpiegiem. Z racji, iż własnych szpiegów jeszcze nie mamy, chcę powierzyć tobie zadanie śledzenia tej wadery. Polecą z tobą dwaj lotni informatorzy, przez których na bieżąco będziesz przekazywać mi informacje. Co ty na to?
<Haze?>

czwartek, 10 listopada 2016

Od Sary ,, Odejście ze śladami "

 Z dedykacją do Haze ...

Od Sary ,, Odejście ze śladami "

Amisza mnie trochę wnerwiała. Nie podobało mi się tutaj. No i w tedy.... na drugi dzień coś mnie dźgnęło i poszłam pozwiedzać okolicę. No i w tedy... wyskoczyła wadera. Chociaż według mnie mogła by się wykąpać.
- Witam szanowną panią... dokąd się szanowna pani wybiera? - warknęła wadera. Serio. Mogła by się wykąpać. Nie wyglądała na pięknisię ale chyba wiedziała, że po zjedzeniu jelenia wręcz NALEŻY coś zrobić z krwią? W sumie.... mogła bym ją zamienić w tą złotą rybkę. Nie męczyły by ją w tedy pchły... Miała skrzydła.... czyli też może mieć malarię albo coś innego. W sumie ładnie wyglądała na pierwszy rzut oka ale jednak smród był wręcz NIEZIEMSKI.
- czy.... mogła byś... no wiesz. Iść się zanurzyć w rzece? - spytała odwracając głowę razem z nosem... Wadera wyglądała na zaskoczoną i wkurzoną.
- Ty... słuchaj. Nie masz żadnych praw na tych terenach.
- Mam.
- Nie masz.
- Oczywiście, że mam.
- A to niby jakim prawem!?
- Takim, że do tego królestwa nie należę. Nie jestem zobowiązana do waszych zasad. A i serio... może udzielić Ci kilka rad co do higieny osobistej? - Wadera się jeszcze bardziej wkurzyła i w ten sposób pomogła mi odczytać jej umysł.
- Haze.... czy ty się złościsz? - spytałam niewinnie. Wadera była chyba zaskoczona, ze znam jej imię.
- Skąd ty....
- Emmm... tak jakoś. No. A teraz muszę iść puki się jeszcze nie zatr.... spóźniłam. - powiedziałam omijając waderę, a gdy tylko to zrobiłam zaczęłam biec w stronę północy. Znałam tamte tereny. Była tam inna wataha w której miałam nadzieję się zatrzymać.
- Ej! Stój! - wrzasnęła wadera wzlatując w powietrze. Po kilkunastu metrach powaliła mnie na ziemię. Obie wylądowałyśmy parę metrów dalej. Widać było, ze uraziło ją to, ze mówiłam o higienie. Próbowała mnie ugryźć w szyję ale zadrapała ją w oko. Hazel zaskomlała a ja ja odepchnęłam i przeteleportowałam się 1 km dalej i wskoczyłam do najbliższego stawu odpływając.
< To moje ostatnie op. Sorry, ze tyle o higienie gadałam ale Haze chciała mnie jak coś zabić. Wyprzedziłam ją ale inaczej >

poniedziałek, 7 listopada 2016

Od Haka CD. Aramisy

Powaliłem zakradającego się do mnie mężczyznę. Jednak wrogowie nadal dzielnie walczyli, dwoje uzbrojonych w miecze bandytów rzuciło się na mnie, ale odparłem ich atak swoim ostrzem. Mężczyźni padli na ziemię oszołomieni, a ja zająłem się następnymi zbirami. Czasem któregoś zraniłem, czasem tylko ogłuszyłem. Cały czas miałem oko na Księżniczkę, która równie dobrze walczyła. Nagle jeden z bandytów wyjął łuk i wycelował we mnie broń jednak nie zrobiło to na mnie wielkiego wrażenia. Lecąca szczała wydała głośny świst i może by mnie trafiła, ale złapałem ją i zmiażdżyłem z uśmieszkiem.

- Słabo...-Skomentowałem i ruszyłem na łucznika.
Lubiłem walczyć, a szczególnie adrenalinę związaną z tym wszystkim. Nawet małe potknięcie się mogło zakończyć twój żywot.
Po dłuższej walce, w końcu pokonaliśmy wszystkich wrogów i zasłużyliśmy na odpoczynek. Oczywiście to było nic, w porównaniu z prawdziwą wojną, ale niektórzy opadali z sił po przygodach z ostatnich kilku dni.
- Musimy kogoś wysłać do zamku by przysłali strażników.-Odezwała się Księżniczka.
Fio zgłosiła się i uzyskała zgodę od Aramisy, dziewczyna ruszyła odnaleźć konia, a ja podszedłem do siedzącej na kamieniu Księżniczki.
- Jesteś cała?-Spytałem kucając przy niej, obserwując przy tym leżących na ziemi nieprzytomnych bandytów.
- Taa...-Mruknęła i rozciągnęła się.-W końcu ich złapaliśmy.
- I pobiliśmy...-Dodałem z lekkim uśmiechem, a dziewczyna się zaśmiała.
~~*~~
Po tym jak zjawiła się spora grupa strażników, wróciliśmy wszyscy do zamku. Ja udałem się do komnaty, a Księżniczka wraz z braćmi udała się chyba do jadalni by tam coś zjeść i porozmawiać. Ja nie miałem na nic ochoty. Wolałem się zdrzemnąć na wyrku i na chwilę zapomnieć o wszystkim. No i kiedy spałem sobie już dobre trzy godziny, rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłem oczy i przetarłem je kilka razy, następnie wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi.

< Księżniczko? :) >

niedziela, 6 listopada 2016

Ogłoszenie

Witam was wszystkich. Z tego co wiedzie ankieta na władcę zamknięta i nowym władcą jest Aramisa. Szczere i wysokie gratulacje dla Królowej Aramisy




KSIĄŻE ORION

środa, 2 listopada 2016

Od Haze cd. Aramisy

– Dlaczego by nie?  – Wzruszyłam ramionami.
– Przygotujesz go sama czy...
– Poradzę sobie. – przerwałam jej.
***
Grzywa Zefira podskakiwała. Patrzyłam na nią, jednocześnie obserwując drogę. Już niemal zapomniałam, jak to jest wsiąść na konia.
Koń postawił uszy. Był wyraźnie zaciekawiony. Zwolniłam do stępua. Dróżkę przecinał strumień. Zmarszczyłam brwi. Nie było go wcześniej...
W wodzie przemknęło coś. To coś, było ciemne i długie. Zrobiło to tak nagle, że Zefir próbował stanąć dęba. Pochyliłam się do przodu. Znowu stanął na czterech nogach, ale uszy i chrapy go zdradzały.
- Oj, przecież jesteś dzielny... No dawaj, do przodu. - Szepnęłam, głaszcząc ogiera.
Westchnęłam. Nie pójdzie dalej. Nie ma co liczyć. Zsiadłam i oplatając wokół ręki wodze, kucnęłam przy rzeczce. Postukałam patykiem w taflę. No chodź tu...
Za piątym razem  to coś zatopiło zęby w drewnie. Szybko je wyjęłam. Wąż. Ale jaki piękny...
- Aha? - Mruknęłam pod nosem.
~ Wypuść mnie! Obiecuję, że cię nie ugryzę! - Zaczął się wydzierać.
Przez chwilę miałam problem, by zorientować się kto to. Obstawiałam demona, ale ten głośno zaprzeczył. Zmrużyłam oczy, patrząc na zwierzę. Tak. To on gada.
- Obiecujesz?
~ Tak!
Odczepiłam gałązkę od kłów.
- Poczekaj. To ty zrobiłeś ten strumień? - Mruknęłam, kiedy wił się w mojej dłoni.
~ Tia. Piękny, no nie?
- Nie możesz ich tworzyć wszędzie. To zakłóciłoby porządek na brzegach rzek.
~ Oj tam...
Obejrzałam tęczowe łuski zwierzaka. Był piękny. Całość dopełniły jego zielone oczy, jak szmaragdy.
- Chwila. Czy ja z tobą gadam? - Uświadomiłam sobie, gdy już miałam go wypuścić.
~ Tsa... - Wyskoczył z mojej ręki.
Zefir, który pochylił łeb na naszą wysokość, teraz gwałtownie odskoczył.
- A może masz ochotę mi potowarzyszyć? - zapytałam. Wąż wystawił głowę znad wody.
~ Że co?
- No... - Zawahałam się- Czasami nudzę się kiedy nie mam zleceń... A sympatię do węży zdobyłam dawno...
~ Hm... Ok, ale tylko dlatego, by nie próbowali mnie zabić. - fuknął.


< Ara? Ni mam pomysła co dalej xd >

od Oriona Władza cz 2

Sokół który wylądował na moim ramieniu zatrzepotał wesoło skrzydłami, chlastając mnie po twarzy...
Masując twarz, spojrzałem na nóżkę ptaka, miał przywiązaną do niej list. To za pewne od Rubena
ale musiałem się upewnić. Wyjąłem list i na do widzenia dałem sokołowi ziarenko ryżu. To był jego przysmak. Rozwiązałem list i zacząłem czytać
Myliłem się, to nie od Rubena tylko od Aramisy

" Kuzynie chciałabym cię widzieć na północnych pustkowiach, mamy towarzystwo ze strony innego królestwa. Resztę opowiem ci po przybyciu"

To nie brzmiał jak żart. Skrawek papieru schowałem do kieszeni i w postaci wilka szybko dobiegłem w wyznaczone mi miejsce spotkania. Kiedy (w postaci człowieka) podszedłem do kuzynki i czterech tajemniczych osobników. Szczerze po raz pierwszy ich widzę
- Żądamy abyście odeszli z tego...
- Ale wy nie macie prawa niczego żądać...
- Wy dzikusy nie macie prawa, a nas właśnie nas prawo chroni- przerwał i wypowiedział się tajemniczy
- Skąd to przypuszczenie, że jesteśmy dzikusami?
- A to, że w futrzane wilki zmieniać się potraficie, odmieńcy
- A my się jakoś nie wtrącamy w wasze przemiany, nie przemiany, gusty i nie gusty, po prostu macie spokój to dajcie i nam
- Poza tym, na mapie nie jest w ogóle napisane że, te tereny w ogóle do kogoś należą
- Gówno prawda, te ziemie to rdzenne włości naszych rodziców, wy tępe młoty, omyłkowo nazywane człowiekiem!!!
- Orion daj na wstrzymanie, spokój- uspokoiła mnie kuzynka- A panów żegnamy
- O nie...
- Już, radzę wam wynoście się stąd, kimkolwiek jesteście, nie napinajcie mojej cierpliwości- zacisnąłem zęby
- Ten osobnik jest groźny!!!- oburzył się jeden z nich- Trzeba ich stąd usunąć!
- Oczywiście, nie mamy zamiaru trzymać kogoś takiego jak wy
- Za kogo się uważacie, jesteśmy suwerennym królestwem i mamy równe prawa, i teraz mam tylko jedno do powiedzenia- żegnam- powiedziała spokojnie Aramisa i wskazała ręką kierunek z którego przybyli. Oburzyli się, jeden splunął i odeszli
- Co za chamy, jak oni w ogóle śmiali się tu przychodzić i gadać nam, że to nie dla nas to ziemie!
Aramisa tylko poklepała mnie po plecach i razem poszliśmy na zamek aby złagodzić nerwy

wtorek, 1 listopada 2016

Zakończenie eventu

Za nami pierwszy event. Nie przedłużając, przejdę od razu do wyników.

1. Oto ilość cukierków, którą zebrał każdy biorący udział w evencie wilk i nagroda, którą otrzymuje:
Haze - 11 - Antidotum
Amisza - 5 - Dotyk Eskulapa
Hak - 4 - Uśmiech Fortuny
Orion - 1 - 50 L
Sara - 1 - 50 L
Noah - 1 - 50 L
Ezra - 1 - 50 L

2. Szukanie kota - liczba poprawnych odpowiedzi podanych przez wilka i nagroda:
Haze - 5 odpowiedzi - 50 K i 10 punktów do inteligencji
Hak - 1 odpowiedź - 10 K i 5 punktów do inteligencji

3. Konkurs literacki
Zwycięzcą zostaje Hak. Otrzymuje 50 K i 10 punktów do siły i 5 do inteligencji.

Mam nadzieję, że event się Wam podobał. Swoje opinie możecie zamieszczać w komentarzach poniżej.

Wchodzi również nowość, mianowicie od teraz sami będziecie mogli wstawiać Wasze opowiadania! Maile proszę wysyłać na Howrse do graczki Heroica.

Aramisa

Od Aramisy CD. Haze

Przyglądałam się, jak dziewczyna głaszcze Zefira po chrapach. Widać było, że ten Nico coś jej zrobił... Mało brakowało, a sytuacja mogłaby się podtórzyć, jakkolwiek wyglądała. Tym razem z moim udziałem. Nie patrzyłam na zabijanego chłopaka, usiłowałam nie zwracać uwagi na jego jęki i wrzaski... Po kilku minutach zapadła cisza. Spojrzałam kątem oka na to, co zostało z Nico. A co, jeśli wydałam pochopny osąd? Miałam jednak przeczucie, że ten wyrok był w pełni uzasadniony.
- Czy... mogłabyś to sprzątnąć? - zapytałam. Haze spojrzała najpierw na mnie, a potem na zakrwawione i poszarpane ciało. Kiwnęła głową i cienie, które zabiły chłopaka, zniknęły wraz z nim.
- Wiesz, jeśli potrzebujesz pomocy... - zaczęłam, ale Haze mi przerwała.
- Poradzę sobie - odpowiedziała, choć nie do końca pewnie.
- Skoro tak twierdzisz. Masz może ochotę pojeździć? Zefirowi przydałaby się przejażdżka.
<Haze?>

Od Sary ( wyjawiam moje imię )



Amisza mnie pilnowała przez parę dni. Myślałam, że to wataha. Bo to chyba jest wataha. Nie wiem. A czemu? Bo tu zamiast delta, omega i tp. To mówią Książę, księżniczka. To mnie trochę dezorientuje. Czy to normalne? Nie. Ja prawie nigdy nie mam dezorientacji. Tej nocy wadera spała nie pilnując mnie. Co za szczęście! Musiałam skontaktować się z bogiem wód. Był to mój przyjaciel. A no tak... on nie był bogiem tylko zastępcą w razie czego. Popatrzyłam na śpiącą Amisze i pobiegłam do jednego stawu który widziałam przychodząc na te tereny. Po 10 minutach dotarłam do celu. Skupiłam swoje myśli i przeszłam po wodzie. Była dość letnia ale jednak czuć było chłód. Gdy przeszłam wskoczyłam na kamień i zdjęłam mój medalion siadając. Miałam przez chwilę mętlik w głowie ale szybko się to uspokoiło.
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRL6fVhRrEzYPfu8vdy6mo8uCIEoOrw9bJ7hB9hS_w6Epxz_A6GOA
- Emm... jesteś tam? - spytałam w myślach
- Nareszcie się odezwałaś - powiedział znajomy głos w mojej głowie. - Co tak długo?
- Trafiłam do jakiegoś... jak to nazywają... ,, Królestwa "
- Ludzkiego?
- Nie. Wilczego.
- Przecież wilki mają watahy.
- Tu jest inaczej. Może będę mogła się wyrwać i spełnić tą misję.
- Pamiętaj, że TO nie będzie czekać. Zwiędnie albo zapadnie się pod ziemię.
- Na kiedy mam przynieść?
- Jak najszybciej jest to możliwe.
- Nie wiem czy dam radę.... czekaj. Ktoś idzie. Rozłączam się. - to powiedziawszy urwałam kontakt telepatyczny i no... nie zdążyłam założyć medalionu bo zza krzaków wyłoniła się Amisza.
- Tu jesteś... CO TY ROBISZ? - spytała ze zdenerwowaniem.
- Nic. Kontaktuje się.
- Mówiłam, że nie można Ci ufać. Ale nie! - Wadera wyglądała na wściekłą.
- A tak w ogóle. Sara jestem. - mruknęłam zakładając medalion.