poniedziałek, 31 października 2016

Bardzo wszystkich przepraszam, ale post z wynikami eventu pojawi się dopiero jutro.

Aramisa

Od Aramisy CD. Haka

Niezbyt się przejęłam niezmiernie długim wykładem Haka. Może i było to niebezpieczne, ale na zamku też mogłam się zabić albo ktoś mógł mnie zabić. A tak... Przynajmniej oderwałam się od dworskiego życia. Dłuższa wycieczka z własnej woli raz na jakiś czas chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
*przenosimy się do aktualniejszych wydarzeń*
Otoczyliśmy ściganą grupkę, która najwidoczniej uznała, że nas wykiwała i że są bezpieczni. Błąd. I łatwiejsze zadanie dla nas. Wyczułam na sobie czyiś wzrok i spojrzałam w bok. Stał tam Hak i patrzył na mnie wyczekująco. Czyżby oczekiwał rozkazu? Cóż... Przepełniona euforią nie miałam zbytnio pomysłów - jedynie atak. Cóż... Może i mieli przewagę liczebną, ale my po mojej stronie byli najlepsi obywatele Królestwa i element zaskoczenia.
- Atak - stwierdziłam.
- Atak? Tak po prostu? - zdziwił się Hak.
- Musisz jej wybaczyć - wtrącił się Rhine, podchodząc do nas. - Przejadła się cukierkami.
- Słyszałam - mruknęłam z uśmiechem.
- Bo miałaś słyszeć - oznajmił brat. - Atakujemy?
- A jak myślisz? - zapytałam i dobyłam miecza. Wyszłam z kryjówki i zaczęłam zbiegać po zboczu. Usłyszałam za plecami głos Dextera:
- Ona naprawdę przesadziła z cukrem.
Zaskoczeni obozujący zwrócili głowy w moją stronę, a wtedy od drugiej strony zaatakowali Fio, Vivian i Will. Zaraz dołączyli do nas pozostali. Początkowo planowałam po prostu ich obezwładnić i związać, ale grupka wyciągnęła broń i zaczęła stawiać opór. Zajęłam się walką z jakimś mężczyzną, który chyba był przekonany, że z łatwością wygra. Przez pierwsze kilka chwil starałam się sprawiać wrażenie niewprawionej we walce, jednak szybko rozwiałam to wrażenie. Po pół minucie zraniłam przeciwnika w ramię i wytrąciłam mu miecz z ręki. Złapałam broń i odwróciłam się, szybko oceniając sytuację. Część z moich towarzyszy walczyła z jednym przeciwnikiem, ale Rhine, Hak i Will z dwoma jednocześnie. Dostrzegłam jednak kolejnych dwóch, tym razem zaczajonych nieopodal, mężczyzn. Szeptali między sobą, chyba coś o łapaniu i "Grzmiącej Bestii". Nie dali mi jednak czasu na namyślenie się, gdyż opuścili kryjówkę i zaczęli zakradać się od tyłu do Haka. Jeden z nich miał właśnie wbić w niego ostrze od tyłu, gdy zablokowałam jego cios mieczem. Skupiłam uwagę na dalszej walce i umknął mi pewien szczegół - drugi z mężczyzn. Na szczęście Hak powalił go na ziemię.
<Hak?>

od Amiszy cd Noah

Ten zboczeniec rzucił się na mnie i chce mnie zgwałcić, o nie... nie pozwolę mu na to.
Może i wyglądam na łatwą i słabą waderę, ale on nie wie czegoś o mnie.
Jakimś cudem zrzuciłam go z siebie. Grota była odpowiednio duża. Zmieniłam się w dużego smoka
http://pre01.deviantart.net/ae5f/th/pre/f/2012/316/d/d/red_dragon_girl_october_winner_art_by_the_sixthleafclover-d5ktw35.jpg
-Co, jak to!!!- warknął Noah
-No co jest, nie masz już na mnie ochoty?
Swoją wielką łapą złapałam Noaha, ustawiłam nad swoim pyskiem, którym rozwarłam szeroko
-Co ty kur*a robisz?!
-Zjem cię...
-Nie, nie proszę, nie
-Widzisz, role się odwróciły, teraz ty błagaj mnie o litość-zaśmiałam się
Złapałam go za ogon i jednym rzutem Noah walnął w ścianę
Otworzyłam ciężkie wrota, byłam smokiem więc miałam dużo sił.
-Astalawista
Zaśmiałam się. Ale chociaż z drugiej strony nigdy nie robiłam tego z demonem. Zawróciłam i wzięłam Noaha ze sobą i wystrzeliłam w górę
-Co ty znowu robisz!!
-Zobaczysz
Wylądowałam w jakimś lesie i wylądowaliśmy, zmieniłam się w wilczycę
-Dalej masz na mnie ochotę?
-Taak, ale nie chciałaś
-Ale teraz chcę, ciekawa jestem jak to jest z demonem

<Noah?> Jak chcesz

od Noaha cd Amisza

To małe cus wciągnęło mnie do wody i nie chciało abym wyszedł. Popatrzyłem na nią niemal morderczym spojrzeniem po czym złapałem i zacząłem lekko podtapiać.
-Idioto !!
Pościłem ją a ona zaśmiała się moja mina była genialna.
W sumie to zrobiłem się głodny wyszedłem z wody a ona za mną.
-Chcesz iśc do mnie ?-spytałem
-Mogę ?
-Tak ..
Poszliśmy więc do mnie kiedy weszła wrota się zamknęły obejrzała się za siebie i przełknęła głośno ślinę.
-Em one muszą być zamknięte ?
-Tak nie chce nieproszonych gości-odpowiedziałem
Dotarliśmy do mojego "pokoju"
-Głodna ?
-Tak ..
Dałem jej kawał świeżego mięsa baraniny. Zjadłem trochę ale nie wiele
-Najadłaś się ?
-Tak ..
-To dobrze nie lubie pustych ofiar-oblizałem się i skoczyłem na nia
-Co ty robisz ? Noah !! żartujesz sobie
-Nie .. -mruknąłem pokładając się na niej
-Wiesz co najpierw zrobię ?
-Proszę nic mi nie rób ..
-Zgwałcę a potem zjem twoją duszę ..
-Nie proszę ..
-Chyba,że oddasz mi się z dobrej woli to oszczędzę Ci życie ..-uśmiechnąłem się

<Amisza>

niedziela, 30 października 2016

Od Haka - Tajemnica Jeźdźca Widmo

Miałem dzisiaj wolne, więc postanowiłem pójść do biblioteki. Niedługo miał się odbyć festyn i wszyscy byli zabiegani, ale nie ja. Wszedłem do pustego pomieszczenia i od razu skierowałem się w stronę regałów z książkami. Zacząłem przeszukiwać różne księgi, ale żadna z nich nie była na tyle interesująca, by przykuć moją uwagę. Nagle dostrzegłem bardzo starą księgę i sięgnąłem po nią. Tytuł był zakurzony, więc przetarłem dłonią skórzaną okładkę.
- "Legendy"...-Wymruczałem, otwierając gdzieś na środku.- "Jeździec Widmo"... To może być ciekawe...
Zacząłem czytać tę oto legendę i muszę stwierdzić, że mnie to wciągnęło.
"Tego dnia każdy z nas dobrze się bawił na festynie, zapominając o wszelkich problemach. Jednak każde z nas miało dziwne przeczucie, że coś się zaraz wydarzy. I nie myliliśmy się. Nagle wszystkie latarnie w mieście zgasły i zapanowała cisza... Taka cisza, że słyszałem przyspieszone bicie serca mężczyzny stojącego obok... Jednak tą ciszę przerwał przerażający krzyk kobiety. Wszyscy spojrzeliśmy w stronę dziewczyny, która cała trzęsąca się pokazywała palcem wydobywającą się zewsząd mgłę. Ta mgła była tylko przykrywką, dal poruszającej się w ciemności postacie. Wszyscy zbiliśmy się w ciasną kupkę, oczekując co będzie dalej. Usłyszeliśmy rżenie czarnego jak noc rumaka, który powolnym krokiem wyłonił się za gęstej mgły. Zasiadała go tajemnicza postać, całą jej ciało okrywała ciemna peleryna. Od razu dostałem gęsiej skórki i cofnąłem się, depcząc przy tym komuś po stopie. Postać przemówiła mrocznym głosem i oznajmiła nam, że jest młodzieńcem niesłusznie ukaranym przez władze karą śmierci... Ostrzegł nas, że jeszcze powróci. Kiedy nagle zniknął, światła ponownie zaczęły oświetlać miasto, ale nikt już nie chciał świętować... Wszyscy przestraszeni wrócili do domów... Przez następne kilka lat nikt nie śnił, by ponownie urządzić festyn. Byliśmy zbyt przerażeni, by zrobić krok do przodu... By przezwyciężyć strach... Jednak naukowcy wiele razy podejmowali się rozwiązania zagadki tajemniczego jeźdźca... Lecz po jakimś czasie to wydarzenie stało się tylko legendą, w którą nikt nie uwierzy..."
Odłożyłem księgę na miejsce, a moją głowę zaprzątały nielogiczne myśli, związane z tym całym jeźdźcem...
Eh... Trudno... Pójdę zobaczyć, czy nie potrzebują pomocy do przygotowania festynu...
~~*~~
Nie miałem zamiaru bawić się jak wszyscy wokół mnie. Miałem zadanie, by chronić Księżniczkę i Księcia, którzy również przybyli na to widowisko. Impreza dopiero się rozkręcała, ale już było widać zadowolenie na twarzach mieszkańców. Niepewnie spojrzałem w stronę Księżniczki, która rozmawiała ze swoim kuzynem. Nie wiem czemu, ale cały czas miałem dziwne przeczucie, że zaraz stąd zniknie... Pokręciłem głową, by pozbyć się pesymistycznych myśli. Nagle podeszła do mnie trójka dzieciaków przebranych za jakieś potwory.
- Daaa Pan cukierka?-Odezwała się dziewczynka i wraz z dwoma chłopcami podsunęła mi pod nos koszyk.
Dyskretnie zajrzałem do koszyka, gdzie leżały jakieś niezbyt dobre słodycze...
- Obawiam się, że nie mam żadnych przy sobie...-Na ich twarzach pojawiło się rozczarowanie.- Ale mam to...-Wyciągnąłem z kieszeni garść złotych monet i wręczyłem każdemu po kilka.
Przynajmniej teraz będą sobie mogły kupić jakieś dobre słodycze albo coś innego...
- Dziękujemy!-Odpowiedziały chórkiem i odeszły w podskokach.
Uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem się o pobliską latarnie. Nagle podeszła do mnie Aramisa.
- Jak tam festyn?-Uśmiechnęła się do mnie.
- Jak dla mnie to może być...-Odwzajemniłem gest.-Słyszałaś może o legendzie Tajemniczego Jeźdźca?
- Hmm...-Zamyśliła się, a po chwili niepewnie dodała.- Coś kojarzę, ale nie za bardzo...
- Rozumiem...-Westchnąłem.- Nie zbierasz cukierków?
- Nie jestem dzieckiem!-Oburzyła się.
- Naprawdę?-Zaśmiałem się.
- Palant...-Mruknęła pod nosem. Spojrzałem w stronę ciemnej uliczki.
Jakiś dwóch pijanych mężczyzn, zaczynało się bić.
- Zaraz wracam...-Odparłem, podążają w stronę pijaczków.
Podszedłem do nich i spojrzałem na nich od stóp do głów.
- Ej Panowie proszę się nie bić, kiedy dama patrzy...-Wskazałem w miejsce gdzie powinna stać Księżniczka.
- Ale tam nikogo nie ma...-Spojrzeli na mnie jak na idiotę.
Obejrzałem się gwałtownie za siebie.
- Rzeczywiście... Co?!-Zignorowałem mężczyzn i wróciłem na miejsce, gdzie przed chwilą rozmawiałem z Księżniczką.- Gdzie ona jest?!
Trochę się tym zaniepokoiłem, ale po chwili stwierdziłem, że pewnie wróciła do Księcia. Westchnąłem i ruszyłem powoli w stronę wielkiej grupy mieszkańców. Niektórzy tańczyli, inni pili, a jeszcze inni pokazywali jakieś sztuczki... Już chciałem znaleźć Księcia, lecz wszystkie światła zgasły...
Co jest? Awaria czy co?
Ludzie zaczęli coś między sobą rozmawiać, jednak wszyscy zamilkli, kiedy pojawiła się dziwna, gęsta mgła... Kiedy reszta zaczynała panikować, ja starałem się znaleźć Księcia i Księżniczkę, jednak znalazłem tylko Oriona... Nagły stukot kopyt zmusił mnie, bym spojrzał co się dzieje dookoła. Czarny rumak pędził w stronę mieszkańców, którzy skupili się w wielką grupkę. Koń zarżał i zahamował gwałtownie. Dopiero teraz zauważyłem siedzącego na nim jeźdźca w czarnym odzieniu, a za nim siedzącą postać...
No chyba żartujecie... To niemożliwe, żeby to był on...
- Mam waszą Księżniczkę!-Odezwał się zachrypniętym głosem.
Że co kur*a?!
- Zabiję ją, żeby moja zemsta się dopełniła!
Zagryzłem wargę i analizowałem wszystko po kolei. Ta postać siedząca za nim... To Aramisa?!
Zacząłem się przepychać przez tłum, w stronę tajemniczej postaci. Jednak ta widząc mnie, wycofała konia i popędziła go.
- Czekaj!-Krzyknąłem za nim, dalej próbując wydostać się z tego tłumu.
Lecz po koniu został tylko unoszący się kurz. Światła znowu zaczęły świecić. Zatrzymałem się i przez chwilę miałem w głowie pustkę, jednak szybko się ogarnąłem i zacząłem obmyślać już swój mały plan. Poinformowałem Księcia, że powinniśmy się zbierać, na co on przytaknął głową, trochę dalej tym wszystkim zaskoczony. Wróciliśmy do zamku, gdzie odstawiłem Oriona do komnaty, a ja sam osiodłałem konia i ruszyłem w ciemny las...
~~*~~
Koń szedł powoli, a ja analizowałem wszystko, począwszy od legendy, aż do dzisiejszych wydarzeń.
Gdzie ona może być? Coś mi tu nie pasuje... Ale co?
Poczułem się obserwowany, więc pospieszyłem konia, który ruszył do kłusa.
W legendzie chyba nie było mowy o zemście...
Nagle wyjechałem na niewielką polankę.
- Nie mogę przecież jeździć w kółko...-Szepnąłem i zszedłem z wierzchowca. Usiadłem na dużym kamieniu i oparłem głowę na dłoni. Poczułem nagły chłód i zadrżałem z tego powodu.
Muszę ją znaleźć...
Spojrzałem na idealnie czyste niebo i gwiazdy delikatnie świecące na nim. Znalazłem z przyzwyczajenia kilka gwiazdozbiorów i zamknąłem oczy. Wokół mnie zerwał się silny wiatr, który przywołałem. Zawsze się odprężałem, kiedy wiał wiatr to przypominało mi kim jestem... Skąd pochodzę...
- Jesteś Grzmiącą Bestią?-Odezwała się tajemnicza postać.
Ścisnąłem drugą dłonią broń i zerwałem się na równe nogi.
- Kim jesteś?-Rozejrzałem się dookoła, ale nikogo nie było... Tylko koń, ja i ciemność...
Zmarszczyłem brwi i wyostrzyłem wszystkie zmysły.
- Jestem tylko duchem przeszłości...-Postać szepnęła.
Mgła pojawiła się i na polanę wkroczył czarny koń i jeździec...
- Gdzie jest Księżniczka?!-Już chciałem się na niego rzucić, jednak on uciszył mnie gestem.
- To nie byłem ja...
- A kto?!
- Ktoś, kto się pode mnie podszywa...
Otworzyłem szeroko oczy.
- Czyli jesteś duchem?-Mój ton złagodniał.
- Tak...
Czyli duchy istnieją... A może to on mnie oszukuje?
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę i jesteś duchem?-Uniosłem jedną brew.
- W takim razie...-Czarna postać wyciągnęła do mnie rękę.-Dotknij i się przekonaj...
Podszedłem niepewnie i dotknąłem jego dłoni, która się rozpłynęła. Przez chwilę stałem w miejscu, ale nagły ból głowy zmusił mnie do cofnięcia się do tyłu. Przed moimi oczami zaczęły przelatywać różne scenki z życia pewnego młodzieńca. Od samych narodzin, aż do śmierci...
- Czy to...-Spojrzałem na jeźdźca.
- Tak... Moje wspomnienia...
- Dobra... Czyli wróciłeś by dokonać zemsty?
- Nie... Już dawno ją dokonałem...
- Więc co tu robisz?
- Sam nie wiem... Zapewne mam jeszcze coś do zrobienia, ale nie wiem co...
- W takim razie pomóż mi!-Wyprostowałem się i czekałem na jego odpowiedź.
Przez chwilę milczał, ale w końcu odpowiedział:
- Pomogę ci... Jedź za mną!
Wsiadłem szybko mojego wierzchowca i podążyłem galopem za młodzieńcem, który po chwili wraz z koniem zmienił się w czarnego kruka.
~~*~~
Kruk doprowadził mnie do niewielkiej chatki stojącej głęboko w lesie.
- To tu?-Przykucnąłem za krzakiem.
- Tak to tu...-Ptak usiadł mi na ramieniu.
- W takim razie czas zacząć imprezę...
Wstałem i po cichu zakradłem się pod drzwi chatki. Nie było słychać żadnych rozmów ani światła się nie paliły...
Walnąłem bronią w drzwi, które rozwaliły się w drobny mak.
Wpadłem do środka i rozejrzałem się po ciemnym pomieszczeniu. W kącie zauważyłem leżącą nieprzytomną Księżniczkę... Od razu do niej podbiegłem i uwolniłem od krępujących lin.
- Księżniczko... Obudź się...-Szturchałem ją lekko.
- Gdzie ja jestem?-Wymruczała, otwierając oczy.
- Już jest wszystko dobrze...-Wziąłem ją na ręce.
Już chciałem wychodzić, ale nagle do środka wszedł mężczyzna. W jednej chwili dostałem białej gorączki. Facet widząc mnie, cofnął się krok do tyłu i uciekł...
Serio?
- Nie gonisz go?-Odezwał się mój towarzysz.
- Niee...-Uśmiechnąłem się pod nosem.- I tak daleko nie ucieknie...
Kruk zaskrzeczał. Przez resztę drogi Księżniczka spała. Jak dotarliśmy do zamku, odniosłem ją do komnaty i złożyłem raport Księciu. Po zakończonym zadaniu wraz z moim nowym towarzyszem wróciłem do swojego pokoju.
- Może zdradzisz mi swoje imię?-Odezwałem się, siadając na łóżku i zerkając na ptaka siedzącego na moim ramieniu.
- Sanguis... (z łac. krew)
- Ładne imię...-Uśmiechnąłem się.- No więc San... Może odpoczniemy trochę?
Kruk skinął głową i usiadł na jednej z półek, po czym usiadł, zamykając oczy, ja również się położyłem i zasnąłem.
Tano dostałem wiadomość, że porywacz został pojmany i wszystko jest już w porządku.
- San! Chodź, idziemy!-Pogoniłem towarzysza.
- Gdzie?
- Jak to gdzie... Idziemy pilnować porządku...
Ptak usiadł na moim ramieniu. Czas festynu minął i znowu nastał czas pracy.

sobota, 29 października 2016

Asteria

http://orig01.deviantart.net/aaf5/f/2016/161/4/6/konveeeee3_by_lhuin-da5oqgf.jpg



https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/03/97/11/03971196ea4a41c09f6b3ccc5f672408.jpg


Imię: Asteria
Wiek: 3 lata ,na ludzkie 19 lat
Płeć: Wadera - samica
Klan: Kosmosu,Eteru
Hierarchia: mieszkaniec
Stanowisko/a : Mag/Alchemik
Moce: Asteria włada magią kosmosu i eteru.
*Eterowa zbroja - Asteria robi z rąk krzyż,staje w lekkim rozkroku,przymyka oczy szepcząc pod nosem zaklęcie a wokół niej tworzy się osłaniające pole magnetyczne które nie przepuści żadnej materii
*Przeklęty pocisk - Asteria pstryka palcami i nagle w dłoni materializuje jej się bazuka.Pociski stworzone są z czarnej materii,potrafią zniszczyć wszystko.
*Flavius Dagaris - Asteria wzbija się w powietrze i wdycha wszelkie istniejące pierwiastki wszechświata.To najpotężniejsza broń która potrafi zniszczyć całą planetę.Wymaga poświęcenia całej many co oznacza nieodwracalną śmierć.
*Fortuna experientis : Asteria może władać czyimś lub swoim losem,budować jego fabułę.Na razie udaje jej się zapanować tylko nad czyimś snem.
*Cricitius magnaterius : Asteria potrafi zapanować nad czyimiś uczuciami ale również wpływać na czyjąś postawę życiową (pesymista,optymista,realista) lub moralność (dobry,zły,pośredni).Chwyty psychologiczne.
*Zmiana pory dnia : Asteria potrafi zmieniać zachód słońca we wschód,noc w dzień itd.
*Asteria poprzez odpowiednie wybicie tupaniem rytmu,potrafi układać na nieboskłonie gwiazdy w konstelacje jakie tylko chce,zmienia ich położenie.
Umiejętności:
*umie nieźle szkicować
*Out of body experience
*dobrze biega oraz lewituje w przestrzeni
*potrafi grać na skrzypcach
*Siła 10 pkt
*Zabójczość 20 pkt
*Wytrzymałość 20 pkt
*Inteligencja 30 pkt
*Zwinność 20 pkt
Charakter: Nie ufa nikomu.Trudno łapie język z kimkolwiek.Jest obojętnie nastawiona do życia,neutralna dla każdego póki jej nie wkurzy.Jest nerwowa,często wpada w furię.Nie raz nie potrafi zapanować nad swoimi uczuciami.Nie lubi wtrącać się do czyiś spraw,czyjegoś życia.Nieprzywiązuje sie do nikogo,boi się że zostanie zraniona.Nie wierzy w sprawiedliwość.
Cechy szczególne: blizna na udzie po walce z ojcem,naszyjnik z gwiazdą,galaktyczne oczy
Status: Wątpi w prawdziwą miłość
Liri: 100
Korony: 5
Lubi: róże,literaturę,spać,jesienne lub wiosenne długie spacery
Nie lubi: Boi się skorpionów,węży - wszystkiego co jadowite.Brzydzi się kłamstwem,nie lubi happy endów,monotonii.
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=LWE6rwKCC80
Rodzina: Ojciec - Dather(nekromanta),Matka - Beritra(władała czasem) brat Nitro (władca zmarłych)
Historia:Urodziła się w pełnej,kochającej rodzinie.Gdy miała 10 lat,ojciec po powrocie z niebezpiecznej misji,ugryziony przez demona,zaślepiony nową maximą,przeszedł na ciemną stronę.Zabijał,zdradził swoją żonę,wygnał całą rodzinę ze swojego domostwa.Matka wielce załamana,w depresji cięła się.Próbowała popełnić samobójstwo lecz jej syn,zawsze ją od tego powstrzymywał.Asteria widziała cierpienie matki,co zdruzgotało jej psychikę.Postanowiła z bratem zemścić się na znienawidzonym basiorze,zamierzali go zabić gdyż nie zasługiwał na to by żyć.Niestety,jak to bywa Nitro zmanipulowany przeszedł na stronę ojca i z jego rozkazu musiał zabić Asterie.Wbiegła ona do krwawego lasu.Potknęła się i ze zranioną łapą nie mogła dalej biec.Nitro dogonił ją.Gdy już miał zadać ostateczny cios,w oczach Asterii coś dziwnie zabłyszczało,ten opanował się i darował jej życie.Młoda wadera nie wiedziała gdzie się znajduje.Nie potrafiła wrócić do matki,błądziła po najróżniejszych terenach,miastach pod postacią człowieka.Gdy zdobyła pełnoletność,uzyskała unikalne moce których opanować nauczył ją wędrowny szaman.
Autor: Inferno-Queen

czwartek, 27 października 2016

Od Haka CD. Aramisy

Co to ma wszystko znaczyć?! Lily okazała się być Księżniczką, a tamte basiory jej braćmi?! Aramisa podeszła do braci i zaczęła im opatrywać rany, a ja usiadłem na krawędzi półki skalnej.
Czemu mi nie powiedziała? Przecież takie wyprawy są niebezpieczne!
- Hak? Co jest?-Usłyszałem głos Księżniczki, która najwyraźniej skończyła swoją robotę.
Spojrzałem na nią zły.
- Czemu mi nie powiedziałaś?!-Wybuchłem, dalej patrząc na nią surowo.
- Jesteś zły?-Cofnęła się krok do tyłu.
- A mam być zadowolony?!
Wadera zaśmiała się nerwowo.
- Czemu mi nie powiedziałaś?-Zniżyłem trochę ton.- Czy ty wiesz,, jakie to niebezpieczne?
- Oj przestań... Gadasz jak jakiś staruch...-Mruknęła.
- Słucham?-Na mojej głowie wyskoczyły żyły, a moja krew, aż się gotowała.
~~*~~
*Kilka godzin później*
- Teraz rozumiesz powagę sytuacji?
- Tak...-Mruknęła Aramisa, delikatnie kładąc uszy po sobie.
- Ej! Musimy ruszać!-Zawołała nas Fio.
Dołączyłem do niej bez słowa, jak i Księżniczka.
- Idziemy dalej?-Odezwałem się patrząc kątem oka na Aramisę, która dołączyła do braci.
- Tak...-Odpowiedziała Fio i powoli zaczęliśmy wracać na naszą poprzednią trasę.
~~*~~
Wspinaliśmy się kilka godzin, byłem do tego przyzwyczajony, ale reszta grupy chyba nie bardzo, no przynajmniej część z nich. Kiedy dotarliśmy na szczyt, rozejrzeliśmy się zdziwieni. Ani śladu żadnych namiotów, ani jakiegokolwiek śladu po bandytach.
- Zrobili nas w balona!-Jeden z basiorów kopnął pobliski kamień, który przeleciał z 5 metrów.
- Musimy tu zostać na noc...-Stwierdziłem.- A następnego dnia ruszymy dalej...
Grupa poparła mnie. Kiedy reszta zaczęła przygotowywać się na nocleg, ja rozejrzałem się czy nie ma tu żadnych śladów. Jednak nic nie znalazłem... Najwyraźniej tamte ślady były tylko zmyłką, a tak naprawdę ruszyli w zupełnie inną stronę.
Wróciłem do grupy gdzie paliło się już niewielkie ognisko, a wszyscy rozmawiali gwarno. Usiadłem trochę dalej od nich i oparłem się o duży kamień. Słońce już powoli chowało się, a na jego miejsce powolnie na niebo wkraczał księżyc. Przymknąłem powieki. Inni byli przemienieni w ludzi, więc również się przemieniłem. Nagle podeszła do mnie Księżniczka i usiadła koło mnie.
- Czego chcesz?-Zerknąłem na nią.
- A nic...-Mruknęła.- Chciałam tylko porozmawiać...
- A o czym?
- Emm...
- Idź lepiej spać...-Westchnąłem i pogłaskałem ją po głowie.
- Nie chce...
Złapałem ją za nos, na co zaczęła marudzić. Po chwili z obrażoną miną odeszła i dołączyła się do braci, którzy chyba właśnie szykowali się do spania. Dziewczyna była szczęśliwa, było to widać nawet z daleka. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Wszyscy poszli spać, a ja dalej siedziałem w panującej już ciemności. Pilnowałem ogniska, które dawało jedyne światło, oprócz księżyca i gwiazd. Nagle usłyszałem bardzo ciche kroki. Chwyciłem odruchowo broń i kucnąłem nasłuchując. Do ogniska podeszło niewielkie zwierzątko, które zwróciło moją uwagę.

http://images6.fanpop.com/image/photos/39700000/Yona-of-Dawn-Ao-akatsuki-no-yona-39780327-245-245.gif

Westchnąłem. Wiewiórka przydreptała do mnie i wskoczyła mi na ramię.
- Co jest?-Spojrzałem na nią zdziwiony.
Zwierzę, schowało się w mojej kieszonce, gdzie zwinęło się w kłębek. Byłem tym trochę zaskoczony, no ale cóż... Oparłem się ponownie o kamień i ponownie wsłuchałem się w ciszę panującą dookoła... No w sumie nie do końca ciszę, bo ktoś zaczął chrapać...
~~*~~
Z samego rana zaczęliśmy wędrówkę, w drogę powrotną. Zeszło nam to sprawniej i szybciej.
Będąc już na dole, zaczęliśmy szukać jakiś innych śladów. Księżniczka znalazła jakieś za niewielkimi krzakami. Nie mając innego tropu ruszyliśmy za śladami. Szliśmy pieszo. Szedłem na końcu, więc dyskretnie wyciągnąłem z kieszeni wiewiórkę, która o dziwo jeszcze tam była. Zwierzak zaczął machać łapką, co było nawet słodkie.

https://lh3.googleusercontent.com/-5aODe_yQgBE/Vjv8dvvyp0I/AAAAAAAAAWc/cmMCmrVr4Yg/s426/http%25253A%25252F%25252F38.media.tumblr.com%25252F7f9bfe410b5c37fcccd058fbed796822%25252Ftumblr_nkgs8abyS01rvva9so1_250.gif

Schowałem szybko rudą kitę, kiedy Aramisa zerknęła w moją stronę. Ślady zaprowadziły nas do niewielkiej doliny. Płynęła tu rzeczka i z każdej strony były rośliny i kwiatki. Do naszych uszy doszły głośny śmiech.
- Ale ich zrobiliśmy w konia!-Rżał głośno jeden z mężczyzn zebranych przy wypalonym już ognisku.
Schowaliśmy się za krzakami i przemieszaliśmy się tak, aby zrobić krąg wokół nich, by nie mogli uciec.
- No! Pewnie będą tam szukali przez pół dnia śladów, których nie ma! A my czmychniemy sobie tak daleko, że już nigdy nas nie znajdą!
- Ucisz się...-Mruknął drugi i napił się wody z kubka.- Była z nimi Grzmiąca Bestia...
- Grzmiąca co?-Skrzywił się.
- Grzmiąca Bestia! Na pewno o niej słyszałeś!
- Ale to był na pewno on?
- Tak, na 100%, będziemy mieć problem jeśli nas znajdą...
Spojrzałem na Księżniczkę, czekając na jakikolwiek rozkaz.


< Księżniczko? c: >

środa, 26 października 2016

Od Ezry CD. Aramisy

Zaczęłam pędem uciekać od wszystkich. Przystanęłam przy płocie, który zagradzał mi dalszą drogę ucieczki. Odetchnęłam z ulgą i zaczęła lustrować sytuację dookoła. Z tego co wywnioskowałam berkiem była teraz Seraphina. Klacz rozejrzała się dookoła, zatrzymując wzrok na mnie. Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech. Zanim cokolwiek uczyniłam, koń ruszył w moją stronę. Zaczęłam się cała chichrać uciekając przed nią. Nagle klacz przeskoczyła nade mną i stanęła naprzeciwko. Popatrzyłam na nią ze zdziwieniem, a z moich ust wydobyło się ciche "Wow...". Seraphina dotknęła mnie czubkiem nosa i odbiegła pędem w stronę drugiego konia.
- Dobra, poddaję się! - krzyknęłam zmęczona, padając na ziemię.
Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, klacz podbiegła do mnie i zniżyła łeb ku mojej twarzy. Delikatnie pogłaskałam ją po pysku, po czym chwyciłam za szyję.
- A teraz pora do stajni - uśmiechnęłam się smutno.
Seraphina prychnęła z niechęcią. Jeszcze raz przejechałam palcami po jej łbie, po czym wstałam.
- Robi się ciemno, a nie chcę zostawić Cię na pastwę zimna i złodziei - klacz posłusznie ruszyła za mną.
Odwróciłam się jeszcze na moment w stronę Aramisy.
- Do jutra! - pomachałam dłonią i ruszyłam z koniem w stronę stajni.
<Aramisa?>

poniedziałek, 24 października 2016

Od Haze CD. Aramisy

- Z chęcią. Gdybym dostała pozwolenie na zabicie twojego kuzyna, też bym się ucieszyła, ale z tym tutaj mam jednak większe porachunki. - Mruknęłam.
Wyczarowałam parę cieni. Jeden pomógł mi zmienić się w człowieka, a reszta przetrzymywała chłopaka.
Karabin czy rozszarpanie...? Hm...
- Będą rozszarpywać cię bardzo powoli... - Mruknęłam po chwili namysłu, kucając przy Nico. - A już dobrze wiesz, jak potrafię nimi mordować. - Zachichotałam.
- Hazel... Orzeszku, nie zrobisz tego. - Uśmiechnął się drwiąco.
- Nie nazywaj mnie tak. - Warknęłam. - I zrobię.
~ Zabij go! - Nowy demon podsycał żądzę.
Zerknęłam na Aramisę, która najwyraźniej przysłuchiwała się dyskusji. Yh... Mógłby się przymknąć. Hazel jest słaba. Przestała istnieć. A inni nie myszą o niej wiedzieć.
- Nie zrobisz... - Zaczął, ale cienie zaczęły go rozrywać.
- Nigdy nie mów tego hybydzie wampira i demona. - zaczęłam się głośno śmiać, wstając. - Zabiłabym cię sama, ale już nie chcę wysuwać kłów. Obawiam się, że twoja krew byłaby niezbyt dobra.
Podeszłam do Zefira. Pogłaskałam go po chrapach, słuchając przytłumionych syków Nico. Mój tatuaż zaczął na przemian jarzyć się, to blednąć.
To co mi zrobił... Nadal mnie boli. Jednak nauczyłam się to ukrywać. Skoczę z klifu lub klasycznie się potnę, a ludzie nie będą wiedzieć dlaczego. Nie potrzebuję by ktoś o mnie pamiętał. Już miejsza o to, że "książę" szczelił mi w łeb i chciał, by Nico władował we mnie kilkanaście kulek...

< Ara? >

od Amiszy cd Sara

Wadera była dziwna, gdy chciałam ją o coś zapytać, odpowiadała głupio, że niby jest znikąd i jest nikim
czyli że, jest bez imienia
Ta wadera dziwna była bardzo dziwna.
Jednak wolałam ją zostawić skoro nie chce się przedstawić, ale jest na naszych terenach, no się nie godzi
żeby ktoś obcy kręcił się po terenach.
Więc postanowiłam że, przy niej zostanę aby nie zrobiła czegoś głupiego i szczeniackiego
Gdy dziwna wadera nie patrzyła, ciągle wysyłałam raporty to księżniczki i księcia o zachowaniu samicy.
A jej zachowanie było takie, że ciągle kręciła się przy źródle żywiołu jakim jest woda.
Inne wilki co tu były spojrzały na nią ze zdziwieniem, bo jej tu nigdy nie widzieli...
Jeden chciał się na nią rzucić, ale nastukałam mu do głowy żeby tego nie robił.
Wadera szła gdzie chciała, a ja jej tylko towarzyszyłam
-To powiesz kim jesteś i skąd pochodzisz?
-Nikim i znikąd-oznajmiła wadera tą starą wersję tekstu

<Sara?>

niedziela, 23 października 2016

Od Aramisy CD. Haze

Wyszłam na kilkanaście minut ze stajni, musząc coś załatwić. Gdy wróciłam, spostrzegłam jakiegoś chłopaka. Odwrócił się w moją stronę.
- Nie było tu może Haze? Nigdzie nie mogę jej znaleźć.
Chciałam odpowiedzieć, jednak usłyszałam głos poszukiwanej przez przybysza wilczycy.
- Ara, uciekaj!
Twarz chłopaka zmieniła się.
- Obie będziecie... - zaczął, jednak w tej samej chwili kopnęła go w brzuch. Zgiął się w pół, a wtedy uderzyłam go z łokcia w nos. Coś chrupnęło i po twarzy chłopaka zaczęła lecieć krew. Ostrożnie minęłam i podeszłam do Haze, która wyjrzała z boksu Zefira.
- Kto to jest? - szepnęłam.
- Nico. On... On...
- Nie kończ - mruknęłam. Chłopak wyprostował się i otarł krew z twarzy. Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak wtedy z boksu wybiegł Zefir i zafundował mu opuchliznę na twarzy i spotkanie z ziemią. Nico jęknął i spojrzał na nas.
- Wy... - wybełkotał.
- Chcesz go zabić? - zapytałam. - Jeśli tak, to masz moje pozwolenie.
<Haze?>

Od Amiszy CD. Aramisy

Bardzo mnie cieszyło, pochwała od samej księżniczki, zniżyłam łebek nad jej majestatem i odpowiedziałam na jej pytanie
-Śledziłam, a raczej obserwowałam bo, chciałam się nauczyć jak zmieniać się w człowieka
Aramisa podeszła do mnie i palcami uniosła mój łebek
-Można się nauczyć, ale większość ma tą zdolność wrodzoną, ty nie masz?
Pokiwałam głową przecząco.
-Hmmm... daj mi chwilę.
Więc przysiadłam na zadku przed bramą wejściową i czekałam na księżniczkę, która zmierzała do zamku.
Długo nie czekałam, bo Aramisa zaraz wróciła, uśmiechnięta
-Chcesz, mogę cię nauczyć jak zmieniać się w człowieka-oznajmiła i ułożyła rękę na biodrze
-Serio?

<Aramisa?>

sobota, 22 października 2016

Od Sary

Obudziłam się w wodzie. A tak właściwie w stawie. Wiedziałam, ze mogę oddychać pod wodą wiec nie robiło na mnie wrazenia to, ze jeszcze żyję. Popatrzyłam w górę i wynurzyłam sie z wody. Ale od razu skoczył na mnie wilk.
- Kim jesteś. - warknęła wadera.
- Nikim. -powiedziałam. Nie lubię sie kłucić więc.... udawałam głupią.
- Skąd jesteś.
- Z nikąd.
- Ta jasne. Widać, że nie jesteś z tąd.
- Oczywiście, ze nie.
- Pójdziesz ze mną. - powiedziała. Dobra. Pójdę. Co mi szkodzi? Jak będzie coś nie tak to zmienię ich w rybki. albo koniki wodne ewentualnie w glony. Poszłam za waderą i usłyszałam czyjś głos
- Amisza. Gdzieś ty była?
- Orion.... nigdzie.
- Kto to jest? - teraz zobaczyłam wilka w całości. Był to basior co też zauważyłam po imieniu.
- Ta wadera była na naszych terenach.
- gdzie dokładnie?
- W górach kryształowych. W tej rzece.
- Kim jesteś? - spytał mnie basior ale ja na wszystko mam odpowiedź. No cóż. Ale tylko jedną.
- Nikim
- Z kąd pochodzisz?
- Z nikąd.
- To nic nie da. Próbowałam się czegoś dowiedzieć ale jest mało rozmowna.
- Aha... - mróknoł wilk w zamysleniu. Czułam się jak intruz. Tak też było w rzeczywistości.

<Amisza?>

Od Aramisy CD. Amiszy

Przez cały ranek, gdy załatwiałam pewne sprawy w Mieście i polowałam, miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Uczucie czasem znikało, a czasem nasilało się, szczególnie, gdy przemieniałam się z wilczycy w dziewczynę i na odwrót. Po udanym polowaniu i smacznym posiłku pod ludzką postacią ruszyłam na zamek. Dziwne wrażenie zniknęło i pojawiło się dopiero, gdy przechodziłam przez dziedziniec. Wchodząc do stajni rzuciłam ukradkowe spojrzenie na plac... i wtedy dostrzegłam jakiś cień. Postać widoczna była zaledwie przez ułamek sekundy, ale mogła być dowodem na to, że rano faktycznie byłam obserwowana. Cóż...
Właśnie napełniałam wiadro wodą, gdy kątem oka znów dostrzegłam cień.
- Kim jesteś? - zapytałam.
- Skąd wiesz o mojej obecności? - usłyszałam delikatny głos jakiejś wilczycy.
- Zobaczyłam cię teraz. Śledzisz mnie od rana?
- Tak - przyznał głos.
- Doskonale sobie radzisz. Widziałam cię dopiero na zamku. i to tylko przez chwilkę.
- Dziękuję. Jestem Amisza - powiedziała wilczyca i wyszła zza drzwi. Była niska, wyglądała na młodą, a na głowie miała bujną rudą czuprynę.
- Aramisa. Obejdzie się bez tytułów. Śledziłaś mnie od rana, mogę wiedzieć, dlaczego?
<Amisza?>

od Amiszy

Ciekawe, większość wilków w tym książę umieli zmieniać się w ludzi, ale ja nie
chciałabym się nauczyć, ale nie miałam od kogo. Może poobserwuję niektóre wilki, jak to robią. Jak się zmieniają. Więc w oko wpadła mi Aramisa-księżniczka, kuzynka księcia.
Skradałam się za nią, oczywiście bez szelestu i obserwowałam każde jej kroki, jak się z wilka zmieniała w człowieka, ale jak to robiła dalej nie potrafiłem ogarnąć
-Jak ona to robi...-zanudzałam się ciągłymi monologami i ciągle patrzyłam jak księżniczka już w ludzkiej postaci udaje się na zamek. Więc ukryłam się w niewidzialne dla nikogo miejsce, i zaczęłam robić to co ona, zaczęłam się skupiać na tym że, próbowałam się zmienić. I nic. Dalej na 4 łapach rudowłosa niska wadera.
Udałam się znowu za Aramisą i ciągle ją obserwowałam

<Aramisa?>

środa, 19 października 2016

Od Haze CD. Aramisy

- A wyglądam tak?
- No...
- Nie, nic nie potrzebuję.
- Będziesz tutaj siedzieć?
- Tak... Muszę o czymś pomyśleć i pogadać z normalną sobą, a konie mają to do siebie, że potrafią dotrzymać tajemnicy. - Uśmiechnęłam się. Był to normalny uśmiech, nie drwiący, nie wymuszony...
- Jak chcesz.
Usłyszałam zamykane drzwi. Zerknęłam na drzwi boksu.
- Zefir, tak? - Uśmiechnęłam się. - Jesteś śliczny.
Po chwili myślenia, przesunęłam zasufkę i ostrożnie weszłam do środka.
- Chyba mnie nie stratujesz, co? - Zaśmiałam się cicho.- Dawno nie miałam kontaktu z końmi. Ale chyba coś jeszcze pamiętam. - Poklepałam ogiera po szyi. - Na pewno potraficie dotrzymać tajemnicy. - Zerknęłam na deski, oddzielające boksy. Koń prychnął. Czasami nie trzeba specjalnej mocy, by zrozumieć co zwierze ma do przekazania.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°
Skończyłam gadać. Gdyby ktoś wszedł, pomyślałby, że jestem popie***lona.
Oparłam się o ścianę, a potem osunęłam na siano. Wpatrzona w kopyta konia, cicho westchnęłam. Widziałam, jak schyla głowę i zaczyna łapać wargami za mOją bluzę.
Zachichotałam cicho i pogłaskałam.
Nagle drzwi stajni się otworzyły. Ani drgnęłam.
- Orzeszku, przecież wiem, że tu jesteś. - Na jego głos moje serce się zatrzymało.
Zmieniłam się w wilka i schowałam w kącie boksu.
Zefir i kilka innych koni niespokojnie poruszyło się w boksach. Wyczuwają, że jest złą istotą... Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić.

< Aramisa? >

wtorek, 18 października 2016

Sara

 http://img02.deviantart.net/8c0a/i/2005/156/3/9/ripple_character_sheet_by_valixy.jpg
Imię: Sara
Wiek: 2 lata
Płeć: Wadera
Klan: Wody
Hierarchia: Mieszkaniec
Stanowisko: Łowca potworów
Moce: Panowanie nad wodą, Ułamki przewidywania przyszłości np: Jeśli czegoś dotknie lub kogoś może przewidzieć co się stanie. Zdaża sie to bardzi rzadko, Teleportajca, Oddychanie pod wodą
Umiejętności: Sara ma świetny słuch i węch. Świetnie pływa i atakuje wrogów. Wysoko skacze.
Siła: 10
Zabójczość: ?
Wytrzymałość: 30
Inteligencja: 20
Zwinność: 40
Cechy charakteru: Sara nie lubi nie znajomych i jak ktoś się do niej przylepi jak mucha do lepu. Lubi pracować sama. Świetnie czuje się w wodzie. Na nieznajomych reaguje agresją ale zawsze znajdzie jakieś rozwiązanie jak pokonać wroga. Lubi być sama ale czasem potrzebuje czyjejś obecności. Nie lubi podlizywania się ani marudzenia. Takie osoby które zaczynają dokuczać a jak się im dogryzie beczą są przez nią z...... ,, Z nielubiane" jest bardzo sprytna. Na wszystkie lubię - nie lubię są specjalne podpunkty.
Cechy szczególne: Pięknie śpiewa
Status: Wolna
Liri: 100
Korony: 5
Lubi: Być sama, świeże powietrze, wodę
Nie lubi: Nie znajomych, lizusów
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=rtOvBOTyX00
Historia: Sara gdy była w wieku 1 roku rodzice wzięli z innymi wilkami zawarli umowę, ze ich córka tu miała być Sara gdy skończy 2 lata zostanie wydana za pewnego basiora. Sara nie mogła sie z tym pogodzić wiec uciekła. Błąkała się po różnych watahach, stadach i tp. Na pewien czas zatrzymała się w stadzie pewnych koni. Było ciężko bo konie nie za bardzo dażyły zaufaniem wilki ale jakoś przeszło. Potem musiała iść bo głód w niej zbierał a nie chciała zabijać którego kolwiek konia. W końcu znalazła się tu... jak na razie nie zamierza się nigdzie wynosić.
Autor: Karia

niedziela, 16 października 2016

od Amiszy cd Noah

-Ciekawe kto to powiedział-rzekłam do basiora, który był wściekły i chyba na takiego wyglądał
Podeszłam więc do basiora, i usiadłam przed nim, a co by było gdybym mu złagodziła jego humor...
Więc ciągnęłam basiora za łapę i obaj poszliśmy nad rzekę jedności, tam usiedliśmy...
basior jednak nadal miał beznadziejnie zimną minę...
Więc pchnęłam go do wody, aby się odprężył a ja wraz za nim...
-Ah ty głupia...-szepnął basior
Nie przejęłam się tym wyzwiskiem, ale złapałam go za ogon kiedy chciał wyjść z wody
basior spojrzał na mnie z ukosa
-Puścisz???
-Nie, chodź do mnie...
-Ale ja...
-No chodź, waderze się nie odmawia-dodałam szybko i puściłam mu oczko
I chyba nie powinnam mu puszczać więcej oczek, skoro nie chcę, aby to skończyło się czymś gorszym, np gwałtem.


<Noah?>


Gratuluję refleksu, Amisza została wywalona... 
Ale chyba możemy jej dać jeszcze szansę...

od Oriona "Władza"

Jak każdego dnia ja z kuzynką szliśmy na łąkę, aby upolować coś dzikiego i poczuć się jak prawdziwe dzikie zwierzęta, później przed południem jako ludzie pełniliśmy obowiązek władców...
no nie byliśmy pełnoprawnymi władcami, ale władzę jakąś mieliśmy, później Aramisa i Haze, bo chyba ona najbardziej wpływa na tą mała demonicę, poszli do stajni zająć się rumakami.
Rozczochrałem nie co swoje włosy, po czym szedłem w stronę kuchni aby odwiedzić kucharza, tam spotkałem Elandiel... która też chyba miała dobre kontakty z kucharzem, bo właśnie zajadała pyszny i popularny w całym królestwie gulasz z indyka. Po południu po długiej lekcji gotowania odbyłem samotną przechadzkę po lesie jako wilk. Tam spotkałem mojego kuzyna Rubena, który nie wiem jak to zrobił ale, ciągnął golema na sznurku niczym psa, albo barana... golem już był tak pokiereszowany, że nie miał sił już atakować... kiedy usłyszałem co ma zamiar zrobić, to omal nie padłem. Miał zamiar oswoić golema, co akurat to było niemożliwe, bo tylko czarodziej może oswoić takiego magicznego potwora.

....

piątek, 14 października 2016

Cukierki

Oto liczba cukierków, którą posiada każdy uczestnik eventu:
Haze - 11
Amisza - 5
Hak - 4
Orion - 1
Sara - 1
Noah - 1
Ezra - 1

Od Aramisy CD. Ezry

- Cóż, jeśli nie będzie chciała, byś ją złapała, na pewno ci się nie uda - stwierdziłam. - Zawsze możesz spróbować podstępem.
I myślisz, że się nabiorę? - zarżała Seraphina. Wzruszyłam ramionami i przeskoczyłam płot. Położyłam się w trawie obok Ezry. Miałam jeszcze co prawda zająć się Hektorem, ale uznałam, że ten osioł może jeszcze trochę poczekać.
- Podobała się przejażdżka? - zapytałam.
- Bardzo - odpowiedziała Ezra. Chciała chyba jeszcze coś dodać, ale Seraphina pochyliła się nad nią. Moja uczennica zaśmiała się i złapała klacz za szyję.
- Mam cię - zawołała. - Teraz ty gonisz!
Dziewczyna poderwała się i zaczęła uciekać. Seraphina zaś dotknęła mnie pyskiem.
Berek - stwierdziła, odbiegając. Wstałam i rozejrzałam się. Klacz była bliżej, ale to Ezra była wolniejsza... Pobiegłam w stronę uczennicy, która zaczęła odbiegać. Po drodze jednak napatoczył się Apollo i przekazałam mu berka. Koń był zdziwiony, ale dołączył do zabawy. Z wielkim entuzjazmem zaczął gonić Seraphinę. Ja tymczasem oddaliłam się na bezpieczną odległość.
<Ezra?>

Od Aramisy CD. Haze

Orion ocknął się jeszcze przed naszym dotarciem do zamku. Wymamrotał "co się stało?" i zsunął się z grzbietu Mavericka. Zeskoczyłam na ziemię i pomogłam mu wstać. Do stajni dotarliśmy dopiero po pół godzinie. Kuzyn cały czas opierał się o mojego wierzchowca, jednak na szczęście nie zwymiotował. I dobrze.
Po dotarciu na Zamek przywiązałam Mavericka do ogrodzenia i zaprowadziła kuzyna do stajni.
- Orion, co ty wyprawiasz? - zapytałam, gdy znaleźliśmy się sami.
- Jestem dorosły, nie musisz mnie niańczyć. Mam prawo wyskoczyć na piwo.
- No dobra, ale nie musisz zaczepiać innych. Prawie się pobiliście.
- I co z tego?
- Orion, jesteś księciem. Powinieneś być odpowiedzialny.
- No dobra, to się nie powtórzy - mruknął kuzyn. - Dasz mi już spokój? Głowa mnie boli od uderzenia.
- To była nauczka. A teraz idź się może wyspać, co?
Orion mruknął coś jeszcze i opuścił stajnię. Ja tymczasem wróciłam po Mavericka. Idąc w stronę jego boksu, napotkałam Haze. Stała przy Zefirze. Koń zarżał.
Pogłaskała mnie. Mnie! - pochwalił się. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Witaj - powiedziałam, przechodząc obok Haze.
- Dobry - mruknęła dziewczyna. Wprowadziłam ogiera do boksu i nalałam mu świeżej wody. Potem wróciłam do Haze.
- Potrzebujesz czegoś? - zapytałam.
<Haze?>

Event Halloweenowy

Niedługo Halloween, dzień, w którym wilki straszą siebie nawzajem i rozdają słodycze szczeniętom. Z tej okazji postanowiłam zorganizować pierwszy event, który będzie trwał od dzisiaj (14.10) do 31.10, kiedy podsumujemy całe zdarzenie.

1. Zbieranie cukierków.
Jak sama nazwa wskazuje, polega na zbieraniu cukierków, które otrzymuje się za każde opowiadanie, udział w konkursie, odnalezienie obrazka i odpowiedź na pytanie. Wszyscy zbierający otrzymają, w zależności od ilości cukierków, większe lub mniejsze nagrody. Ilość cukierków zebranych przez poszczególne wilki będzie można skontrolować tu.

2. Szukanie kota, konkurs wiedzy.
Codziennie wieczorem mała zmiana, nie codziennie, tylko gdy ktoś znajdzie w innym miejscu pojawiać się będzie pewien związany z wydarzeniem obrazek przedstawiający m.in. kota. Za samo wysłanie mi jego położenia wszystkie postacie danej osoby otrzymają po cukierku. Dodatkowo obrazek będzie przenosił do pytań o tematyce związanej z KJ i jego sojusznikami. Za poprawną odpowiedź postacie również otrzymają cukierka.

3. Tajemnica Jeźdźca Widmo - konkurs literacki.
Wiele księżyców temu, gdy do Królestwa nie docierały jeszcze nowoczesne wynalazki ludzkości, mieszkańcy Miasta bawili się na festynie. Nagle jednak latarnie pogasły, a zewsząd wypłynęła mgła. Przerażone wilki zbiły się w ciasną gromadkę i wtedy pojawił się on - tajemniczy jeździec na czarnym jak noc rumaku. Całą jego postać okrywała ciemna peleryna. Mrocznym głosem ujawnił, że jest młodzieńcem niesłusznie ukaranym przez władze karą śmierci... Ostrzegł, że kiedyś wróci.
Po jego zniknięciu przez kilka lat mieszkańcy bali się świętować. Naukowcy rozpatrywali dziwne i nielogiczne słowa jeźdźca... Lecz wkrótce stał się jedynie legendą.
Nadszedł kolejny festyn, na którym zebrali się wszyscy mieszkańcy Miasta i Zamku, również Księżniczka i Książę. Jednak nagle światła gasną, muzyka się urywa, ulice zakrywa mgła... I tajemniczy jeździec znów się pojawia. Tym razem jednak działa błyskawicznie i porywa Księżniczkę.
Postanawiasz wziąć sprawę w swoje łapy, ocalić Księżniczkę i odkryć tajemnicę mrocznego Jeźdźca Widmo.

Opowiadanie powinno być spójne, poprawne ortograficznie i w miarę możliwości interpunkcyjne. Oceniać będę estetykę, długość oraz ciekawość. Dla wszystkich uczestników przewidziane nagrody.

Wszelkie pytania należy kierować do graczki Heroica na howrse bądź hobbithommik@gmail.com.
Zachęcam do brania udziału w evencie! Liczę na Wasz udział!
Pozdrawiam, Aramisa


czwartek, 13 października 2016

Od Aramisy CD. Haka

Westchnęłam cicho i odwróciłam się do chłopaka.
- Ile razy mam powtarzać? - zapytałam chłodno, jednak spokojnie. - Zapewne spotkaliśmy się gdzieś na zamku. Koniec tematu, męczy mnie.
- Skoro tak twierdzisz - mruknął chyba nie przekonany do końca Hak, siadając na ziemi. Ja zaś oparłam się o jakieś drzewo i zaczęłam lustrować wzrokiem teren, nasłuchując przy okazji. Miałam nadzieję, że poszukiwana przez nas grupka szybko zjawi się w chatce. Nie miałam ochoty zapuścić tam korzeni.
***
Pochyliłam głowę, by uniknąć bliskiego spotkania z gałęzią. Gnaliśmy przez las tuż za poszukiwaną przez nas grupką. Choć ścigani nie spodziewali się zasadzki, jednak zareagowali szybko. Gdy w końcu udało się nam odwiązać konie, niemal zniknęli nam z oczu. Teraz jednak już prawie ich doganialiśmy. Drogę przeciął nam potok. Maverick przeskoczył go bez trudu. Pościg trwał.
Nagle dostrzegłam, że koń ostatniego ze ściganych skoczył w miejscu, gdzie nie było żadnej przeszkody. Jeździec wypadł z siodła i spadł na ziemię. Jego wierzchowiec zatrzymał się kilka metrów dalej. Hak i Fio popędzili konie.
- Stójcie! - zawołałam. - To może być pułapka!
Za późno. Koń Haka potknął się o rozciągnięty między pniami niemal niedostrzegalny sznurek. W ostatniej chwili chłopak wypadł z siodła i odturlał się, unikając zgniecenia. Klacz Fio wpierw stanęła dęba, a potem wykonała nagły skręt, zrzucając dziewczynę na ziemię. W tym czasie ostatni ścigany podniósł się i wyciągnął z pochwy sztylet. Podszedł do oszołomionego Haka.
- Nie radzę - odezwał się Dorian, mierząc w mężczyznę z łuku. - Odrzuć broń.
Ścigany z kwaśną miną spełnił żądanie. Chyba nie chciał rozstawać się ze swoim życiem.
Alain z Dorianem zakneblowali go i przywiązali do drzewa. W tym czasie Vivian zajęła się Hakiem i Fio, a ja poszłam obejrzeć wierzchowca chłopaka. Miał zranioną nogę i otarty bok. Cieszyłam się, że nie stało mu się nic poważniejszego. Felix był jednym z najlepszych koni i nie chciałam go stracić. Podobnie jak nie chciałam, by opuścił nas ktokolwiek z drużyny.
***
- Jesteś pewny, że to tutaj? - zapytałam Alaina.
Staliśmy przed niemal pionową skalną ścianą. Wokół widać było ślady kopyt.
Noc spędziliśmy w lesie, a następnego dnia spróbowaliśmy śledzić ściganą grupę po ich śladach. Hak i Fio wyszli z całego wypadku z paroma zadrapaniami i siniakami, lecz chłopak musiał się przesiąść na pozyskanego na wrogu konia. Felix powinien oszczędzać nogę. Ślady doprowadziły nas pod skalną ścianę, po której najwidoczniej wspięli się ścigani.
- Nie, ale na to wygląda - mruknął Alain.
- Mamy sprzęt do wspinaczki - poinformował Will. - Co robimy?
- Idziemy, chyba nie zostawimy tak tej sprawy - stwierdził Hak.
- Popieram - oznajmiła Fio. - Mieliśmy za zadanie ich złapać, czyż nie?
Coś się zbliża - zarżał niespokojnie Maverick.
- Zachowajcie czujność - ostrzegłam cicho. Dorian założył strzałę na cięciwę. Do naszych uszu dotarły odgłosy cichej kłótni. Rozróżniłam trzy młode głosy. Ich właściciele zmierzali w naszym kierunku. Przez chwilę panowała cisza, a potem naszym oczom ukazały się trzy barwne szczeniaki - jeden zielono-brązowy, drugi brązowo-pomarańczowy, a trzeci niebiesko-żółty.
- Kim jesteście? - zapytała Vivian, wpatrując się w maluchy. Szczenięta zadrżały i zaczęły uciekać. Zeskoczyłam z grzbietu Mavericka, w locie przemieniając się we wilka. Przecięłam drogę wilczkom i zmusiłam je do wyhamowania.
- Co tu robicie? - zapytałam.
- Podróżowaliśmy z rodzicami. Mieli coś sprawdzić w górach i szybko wrócić, ale nie przyszli...
- Możemy wam pomóc - stwierdziłam. - Podróżujemy w tamte strony, może dowiemy się czegoś o waszych rodzicach. Jeśli nie, zajmiemy się wami. Zamieszkacie w Mieście albo nawet na Zamku.
- Naprawdę?
Kiwnęłam głową. Szczeniaki zgodziły się i po kilku minutach zaczęliśmy zakładać uprzęże.
***
Gdy wspinaczka była już za nami, przemieniliśmy się we wilki. Znajdowaliśmy się wysoko nad ziemią. Wokół wznosiły się strome skalne ściany i jedyne drogi prowadziły w dół, w powietrze lub do wąwozu, przez który wiodła niezbyt szeroka ścieżka. Skierowaliśmy się właśnie w tę ostatnią stronę. Wielkie było nasze zaskoczenie, gdy trzy zakręty dalej stanęliśmy przed pionową skałą. Z niewielkiej szczeliny sączyła się woda do niewielkiego jeziorka, skąd spływała strumieniem w dół.
- Co to jest? - zapytała Fio, podchodząc do dziwnej ściany. Vivian stanęła obok i położyła łapę na kamieniu. Przymknęła na chwilę oczy.
- To jezioro zaporowe zwane Jeziorem Prawdy. Stąd wypływa jeden z dopływów Rzeki Jedności - poinformowała. - Zmywa każde przebranie.
Przełknęłam ślinę. Musiałam uważać, by się nie zdradzić.
- No proszę, kogo my tu mamy - usłyszeliśmy głos. - Jeszcze nie doścignęliście moich sług?
W powietrzu nad nami unosiła się skrzydlata wilczyca o czarnym futrze. W łapach trzymała drewnianą laskę zakończoną onyksem.
- Kim jesteś? - zapytałam, wpatrując się w nieznajomą.
- Szkoda, że się nie dowiecie. Za chwilę woda was pochłonie! - zawołała. Dotknęła laską skały, w której powstała rozległa szczelina. Wilczyca zniknęła, my jednak mieliśmy większe zmartwienie - z dziury zaczęła sączyć się woda.
- Ta zapora nie wytrzyma długo - stwierdziła Vivian. - Co zrobimy?
- Musimy tu zostać. Nie zdążymy zejść na dół ani nie damy rady wejść wyżej niż na tamtą półkę - stwierdził Will.
- Co z końmi? - zapytał Hak.
- Maverick wyczuje niebezpieczeństwo i poprowadzi je. Przecież tym razem ich nie wiązaliśmy - powiedziałam.
- Masz rację. Ty, Vivian i szczeniaki powinniście się schronić na tamtej najwyższej półce. Reszta będzie piętro niżej.
- Skoro jest możliwe, że zginę, to wolałabym z wami - stwierdziłam. - Niech Hak zajmie moje miejsce. To... mój rozkaz, jako przywódcy grupy.
Po chwili protestów zrobiliśmy po mojemu... I wtedy zapora pękła. Woda prawie nas porwała, jednak jakimś cudem udało się nam utrzymać na półce...
***
Po kilku minutach strumień znacznie osłabł i poziom wody obniżył się. Zagrożenie minęło. Podniosłam się z ziemi, z mojego futra kapała woda. Rozejrzałam się wokół nieco nieprzytomnym wzrokiem. Dostrzegłam dwie osoby, których nie powinno tam być.
- Księżniczka?! - usłyszałam okrzyk Haka. Teraz, gdy woda z Jeziora Prawdy zmyła z mojego futra farbę, ponownie wyglądałam jak Aramisa. Byłam skupiona jednak na dwóch basiorach. Jeden pomagał wstać drugiemu, z którego łapy lała się krew.
- Dexter? Rhine? - zapytałam cicho. Oboje spojrzeli na mnie.
- Wybacz, siostro - powiedział pierwszy, odwracając wzrok. - Tak byłaś bezpieczniejsza...
- Ale... Jak to...? Zaginęliście tyle lat temu...
- A wtedy pojawili się Dorian i Alain. Chcieliśmy cię chronić. Po śmierci rodziców i Dariana... Nie mogłaś zginąć również ty.
- Ktoś mi wyjaśni, o co tu chodzi? - zapytała Fio. - Aramiso, ty nie jesteś jedynaczką?
- Jak widzisz. Moi drodzy, przedstawiam wam moich braci... Dextera i Rhine'a.
<Hak? Co ty na to? ^^>

wtorek, 11 października 2016

Informacja - wydaleni

Z przykrością informuję, iż niżej wymienione osoby zostają wyrzucone z bloga z powodu braku aktywności:

Green
Nico
Dark Night
Betha
W związku z odejściem tych osób, nasze grono znacznie zmalało. Proszę więc członków o wysyłanie zaproszeń do znajomych z innych blogów, etc. Za każdego nowego członka KJ zapraszający otrzyma 50 lirów i 5 koron. Wymagane potwierdzenie.
Elandiel pilnie proszona o kontakt!
Pragnę również nagrodzić Haze za napisanie największej ilości opowiadań. Postać otrzymuje 50 lirów.
Pozdrawiam, Aramisa

sobota, 8 października 2016

Zagrożeni

Zagrożeni, czyli:

Amisza
Green
Nico
Dark Night
Ruben
Betha,
 
mają czas do 9.09, 12:00, na wysłanie opowiadania do któregokolwiek z dwóch administratorów. W przeciwnym razie zostaną wyrzuceni z bloga.
Elandiel proszona o kontakt z graczką Heroica bądź napisanie opowiadania!
 
Pozdrawiam, Aramisa

poniedziałek, 3 października 2016

Od Haze CD. Aramisy

Odprowadziłam ich wzorkiem, po czym stworzyłam sobie motor. Wsiadłam na niego i z uśmiechem odpaliłam. Po 'alkoholu' nie powinno się jeździć, ale co tam. W nielegalnych wyścigach też się nie powinno brać udziału. Nie byłam (jeszcze)całkiem pijana, droga się nie rozmazywała, więc no co. Mogę sobie chyba pojeździć. Chociaż, co to za przyjemność jeździć samemu. Ewentualnie, mogę sobie zmienić motor na konia i pojeździć z...
Nie, Haze, stop. Chyba się lekko zagalopowałaś...
Ruszyłam się w końcu z miejsca i przejechałam parę kilometrów, gdy nagle na drodze wyskoczył wilk. Znajomy wilk.
Wyhamowałam, o mało nie uderzając w niego i w drzewa.
- Nico! Pie**zony zje***! - wrzasnęłam na niego, kiedy zeskoczyłam z siedzenia.
- Nagle się odważna zrobiłaś? Oboje wiemy, że jesteś słaba. - wysyczał. Wywróciłam wściekła oczami.
- Odczep się. Zrobiłeś, co chciałeś i myślisz, że się tym przejmę? Już dawno znęcanie się przestało robić na mnie wrażenie.
- Możesz udawać przed nimi. Ale mnie nie oszukasz. - powoli do mnie podchodził.
Kur... Ma rację... On zna moje słabości... Czas się zbierać - pomyślałam, wycofując się do tyłu.
Szybkim ruchem wskoczyłam na motor z powrotem i przejechałam obok basiora. Słyszałam, jak mnie goni.
***
Dojechałam do tego zamku, czy jak oni to nazywali. Słyszałam rżenie koni. Ok, może tam ktoś będzie...
Skręciłam w stronę dźwięku i stanęłam przed samymi drzwiami. Motor znikł, a sama pobiegłam do środka.
- Ym... Przepraszam? - cofnęłam się o krok, gdy zobaczyłam jak "Księżniczka" kłóci się z "Księciem". Najwyraźniej nawet mnie nie usłyszeli.
Machnęłam na to ręką i podeszłam do jednego z boksów. Koń, który w nim był, wystawił głowę w moją stronę. Pogłaskałam go po chrapach.
Z ręką na jego czole, wróciłam w myślach do czasu kiedy jeszcze jeździłam w jednej ze stajni...


< Aramisa? >

niedziela, 2 października 2016

Od Ezry CD. Aramisy

- Nie, nie, nie, nie - zaprzeczyłam machając dłońmi z uśmiechem. - Seraphina z pewnością mi wystarczy do opieki - zaśmiałam się patrząc na klacz stojącą obok mnie.
- No, to bierz się do pracy - powiedziała odprowadzając swojego konia do boksu.
Po krótkim namyśle, poszłam odprowadzić Seraphinę na pastwisko. Wypuszczając ją, dostrzegłam jak z entuzjazmem biegnie do innych koni. Pokręciłam głową z uśmiechem i udałam się do stajni.
***
Wchodząc do stajni od razu uchwyciłam w dłonie taczki oraz widły do gnoju. Zaczęłam sprzątać w całym boksie klaczy, co zajęło mi około piętnastu minut. Następnie wzięłam świeżą ściółkę i rozłożyłam ją gęsto w całym pomieszczeniu.
Porywając dwa wiaderka do jednego z nich nasypałam paszy, a do drugiego wlałam świeżą wodę, Z wszystkim ponownie weszłam do boksu i uzupełniłam pojemniki. Odkładając wiaderka w kąt postanowiłam, że to najwyższy czas, żeby iść po Seraphinę. Po drodze wzięłam cały sprzęt do czyszczenia konia, aby zająć się klaczą na dworze.
- Serapnina! - zawołałam z nadzieją, że raczy posłuchać i podejdzie do mnie.
Klacz tylko przechyliła w moją stronę głowę, żeby następnie ponownie skubnąć kawałek trawy. Przewróciłam oczami i niechętnie weszłam na pastwisko. Gdy już miałam uchwycić uzdę klaczy, ona niespodziewanie ruszyła uciekając przede mną.
- No ej, proszę Cię! - krzyknęłam ze znużeniem.
Koń prychnął wesoło i zaczął uciekać dalej. Nie miałam innego wyjścia, ruszyłam za nią. Sytuacja powtórzyła się, co działo się za każdą kolejną próbą złapania Seraphiny.
- Widzę, że bawicie się w berka? - usłyszałam głos Aramisy, która stała na płocie uśmiechając się.
- Za nic jej nie złapie! - powiedziałam kładąc się na trawie.
<Aramisa?>

sobota, 1 października 2016

Od Aramisy CD. Ezry

Tym razem naprawdę nie wiedziałam, dlaczego Seraphina przeskoczyła tą przepaść z Ezrą na grzbiecie. Przecież ta dziewczyna dopiero się uczy! Jedna znając tę klacz, był to zapewne test. Pytanie tylko czyj - Ezry czy mój. Upewniwszy się, że z towarzyszką wszystko dobrze, poklepałam Seraphinę po pysku i dosiadłam Mavericka.
- Jedziemy dalej?
- Oczywiście - odparłam z uśmiechem. - Chciałaś przejażdżkę to ją masz!
Ezra wstała, mrucząc coś pod nosem. Wdrapała się na grzbiet swego wierzchowca i podjechała do mnie. Bez słowa ponagliłam przyjaciela do galopu.
- Kto ostatni na zamku, ten myje Hektora!
Ów Hektor był jednym z trzech osłów trzymanych na zamku. Zawsze, gdy był na pastwisku, tarzał się w pyle, trawie, błocie... Czymkolwiek. I zawsze wracał bardzo brudny. Ezra popędziła Seraphinę i po chwili zrównała się ze mną, a chwilę później wysunęła się na prowadzenie. Zaśmiała się radośnie. Ale i tak nie zamierzałam dać jej wygrać. Seraphina może i była szkolonym koniem doskonałym do nauki jazdy i doskonalenia jej, ale w lesie i górach nie mogła równać się z Maverickiem. Dlatego też, gdy z łąki wjechaliśmy w rzadki las, ponownie wysunęłam się na prowadzenie, ku zdziwieniu mojej uczennicy. Mój kopytny przyjaciel jednym susem przesadził potok. Chwilę później usłyszałam również pełne gracji lądowanie Seraphiny.
Po kilku minutach konie wybiegły z lasu i zaczęły galopować po trawie porastającej Royal Hill. Pierwsza dotarłam do stajni i zawróciłam konia. Ezra podjechała do mnie kłusem.
- To nie fair. Wystartowałaś wcześniej.
- Przypominam, że udało ci się mnie wyprzedzić. To spore osiągnięcie. I nie martw się, ja wyczyszczę Hektora. Wystarczy, że zajmiesz się Seraphiną. Chyba, że bardzo chcesz?
<Ezra?>

Informacje

Za nami wrzesień. Przyszła jesień, do Królestwa przybyło kilku nowych obywateli. Zawiązaliśmy kilka sojuszy i napisaliśmy 72 posty.
Aktywność jednak nieco spadła, więc daję niżej wypisanym tydzień na napisanie opowiadania.
Haze
Amisza
Green
Nico
Dark Night
Ruben
Betha
Elandiel również jest proszona o napisanie opowiadania.
Teraz zaczął się październik, miesiąc, którym na dobre zawładnie jesień. Wraz z opadającymi liśćmi w fantastycznych kolorach pojawi się kilka nowych rzeczy. W połowie miesiąca planujemy rozpocząć pierwszy event, gdzie można będzie wykazać się kilkoma umiejętnościami i zdobyć nagrody... Więcej szczegółów już wkrótce :).