czwartek, 27 października 2016

Od Haka CD. Aramisy

Co to ma wszystko znaczyć?! Lily okazała się być Księżniczką, a tamte basiory jej braćmi?! Aramisa podeszła do braci i zaczęła im opatrywać rany, a ja usiadłem na krawędzi półki skalnej.
Czemu mi nie powiedziała? Przecież takie wyprawy są niebezpieczne!
- Hak? Co jest?-Usłyszałem głos Księżniczki, która najwyraźniej skończyła swoją robotę.
Spojrzałem na nią zły.
- Czemu mi nie powiedziałaś?!-Wybuchłem, dalej patrząc na nią surowo.
- Jesteś zły?-Cofnęła się krok do tyłu.
- A mam być zadowolony?!
Wadera zaśmiała się nerwowo.
- Czemu mi nie powiedziałaś?-Zniżyłem trochę ton.- Czy ty wiesz,, jakie to niebezpieczne?
- Oj przestań... Gadasz jak jakiś staruch...-Mruknęła.
- Słucham?-Na mojej głowie wyskoczyły żyły, a moja krew, aż się gotowała.
~~*~~
*Kilka godzin później*
- Teraz rozumiesz powagę sytuacji?
- Tak...-Mruknęła Aramisa, delikatnie kładąc uszy po sobie.
- Ej! Musimy ruszać!-Zawołała nas Fio.
Dołączyłem do niej bez słowa, jak i Księżniczka.
- Idziemy dalej?-Odezwałem się patrząc kątem oka na Aramisę, która dołączyła do braci.
- Tak...-Odpowiedziała Fio i powoli zaczęliśmy wracać na naszą poprzednią trasę.
~~*~~
Wspinaliśmy się kilka godzin, byłem do tego przyzwyczajony, ale reszta grupy chyba nie bardzo, no przynajmniej część z nich. Kiedy dotarliśmy na szczyt, rozejrzeliśmy się zdziwieni. Ani śladu żadnych namiotów, ani jakiegokolwiek śladu po bandytach.
- Zrobili nas w balona!-Jeden z basiorów kopnął pobliski kamień, który przeleciał z 5 metrów.
- Musimy tu zostać na noc...-Stwierdziłem.- A następnego dnia ruszymy dalej...
Grupa poparła mnie. Kiedy reszta zaczęła przygotowywać się na nocleg, ja rozejrzałem się czy nie ma tu żadnych śladów. Jednak nic nie znalazłem... Najwyraźniej tamte ślady były tylko zmyłką, a tak naprawdę ruszyli w zupełnie inną stronę.
Wróciłem do grupy gdzie paliło się już niewielkie ognisko, a wszyscy rozmawiali gwarno. Usiadłem trochę dalej od nich i oparłem się o duży kamień. Słońce już powoli chowało się, a na jego miejsce powolnie na niebo wkraczał księżyc. Przymknąłem powieki. Inni byli przemienieni w ludzi, więc również się przemieniłem. Nagle podeszła do mnie Księżniczka i usiadła koło mnie.
- Czego chcesz?-Zerknąłem na nią.
- A nic...-Mruknęła.- Chciałam tylko porozmawiać...
- A o czym?
- Emm...
- Idź lepiej spać...-Westchnąłem i pogłaskałem ją po głowie.
- Nie chce...
Złapałem ją za nos, na co zaczęła marudzić. Po chwili z obrażoną miną odeszła i dołączyła się do braci, którzy chyba właśnie szykowali się do spania. Dziewczyna była szczęśliwa, było to widać nawet z daleka. Uśmiechnąłem się na ten widok.
Wszyscy poszli spać, a ja dalej siedziałem w panującej już ciemności. Pilnowałem ogniska, które dawało jedyne światło, oprócz księżyca i gwiazd. Nagle usłyszałem bardzo ciche kroki. Chwyciłem odruchowo broń i kucnąłem nasłuchując. Do ogniska podeszło niewielkie zwierzątko, które zwróciło moją uwagę.

http://images6.fanpop.com/image/photos/39700000/Yona-of-Dawn-Ao-akatsuki-no-yona-39780327-245-245.gif

Westchnąłem. Wiewiórka przydreptała do mnie i wskoczyła mi na ramię.
- Co jest?-Spojrzałem na nią zdziwiony.
Zwierzę, schowało się w mojej kieszonce, gdzie zwinęło się w kłębek. Byłem tym trochę zaskoczony, no ale cóż... Oparłem się ponownie o kamień i ponownie wsłuchałem się w ciszę panującą dookoła... No w sumie nie do końca ciszę, bo ktoś zaczął chrapać...
~~*~~
Z samego rana zaczęliśmy wędrówkę, w drogę powrotną. Zeszło nam to sprawniej i szybciej.
Będąc już na dole, zaczęliśmy szukać jakiś innych śladów. Księżniczka znalazła jakieś za niewielkimi krzakami. Nie mając innego tropu ruszyliśmy za śladami. Szliśmy pieszo. Szedłem na końcu, więc dyskretnie wyciągnąłem z kieszeni wiewiórkę, która o dziwo jeszcze tam była. Zwierzak zaczął machać łapką, co było nawet słodkie.

https://lh3.googleusercontent.com/-5aODe_yQgBE/Vjv8dvvyp0I/AAAAAAAAAWc/cmMCmrVr4Yg/s426/http%25253A%25252F%25252F38.media.tumblr.com%25252F7f9bfe410b5c37fcccd058fbed796822%25252Ftumblr_nkgs8abyS01rvva9so1_250.gif

Schowałem szybko rudą kitę, kiedy Aramisa zerknęła w moją stronę. Ślady zaprowadziły nas do niewielkiej doliny. Płynęła tu rzeczka i z każdej strony były rośliny i kwiatki. Do naszych uszy doszły głośny śmiech.
- Ale ich zrobiliśmy w konia!-Rżał głośno jeden z mężczyzn zebranych przy wypalonym już ognisku.
Schowaliśmy się za krzakami i przemieszaliśmy się tak, aby zrobić krąg wokół nich, by nie mogli uciec.
- No! Pewnie będą tam szukali przez pół dnia śladów, których nie ma! A my czmychniemy sobie tak daleko, że już nigdy nas nie znajdą!
- Ucisz się...-Mruknął drugi i napił się wody z kubka.- Była z nimi Grzmiąca Bestia...
- Grzmiąca co?-Skrzywił się.
- Grzmiąca Bestia! Na pewno o niej słyszałeś!
- Ale to był na pewno on?
- Tak, na 100%, będziemy mieć problem jeśli nas znajdą...
Spojrzałem na Księżniczkę, czekając na jakikolwiek rozkaz.


< Księżniczko? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz