piątek, 9 września 2016

Od Haka

Dopiero co wprowadziłem się do zamku i już musiałem mieć jakieś wezwanie z roboty. Było to jakieś nie wielkie zamieszanie przy granicy, ale i tak trochę mi zeszło, by doprowadzić wszystko do idealnego ładu. Wróciłem wieczorem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Nie byłem, aż tak zmęczony, by iść spać... Nagle usłyszałem dziwne szmery na korytarzu. Moja intuicja rozkazywała mi to sprawdzić, dlatego niepewnie uchyliłem drzwi i rozejrzałem się na wszystkie strony. Ujrzałem zakapturzoną postać przemierzającą korytarz w milczeniu, w wilczej postaci. Oparłem się o framugę drzwi i poczekałem, aż tajemnicza postać minie moje drzwi.
- A Księżniczka dokąd się wybiera?-Zapytałem, przerywając panującą ciszę.
Postać zaskoczona spojrzała na mnie.
- A ty to kto?-Ściągnęła kaptur z głowy.
- Hak, po prostu Hak...-Przedstawiłem się, lekko się kłaniając.
- Miło mi cię poznać, ale wybacz, śpieszę się...-Ponownie założyła kaptur i ruszyła korytarzem.
- A czy mógłbym Ci towarzyszyć?-Przemieniłem się w wilka.
- No nie wiem...
- Jeśli będę mógł Ci towarzyszyć, to przymknę oko na Twoje niezapowiedziane wyjście i nie powiem o tym nikomu.-Uśmiechnąłem się do niej lekko.
Zamyśliła się.
- No dobra...-Mruknęła niechętnie.- Za mną...
Ruszyłem żwawym krokiem za nią. Z tego, co mi było wiadomo kierowaliśmy się do miasta, gdzie wkraczając na kamienną ścieżkę zmieniliśmy się w ludzi. Ja oczywiście przykuwałem niektórych uwagę, bo kto normalny chodzi z wielką bronią po mieście? Księżniczka w jednej chwili się ożywiła i przyspieszyła krok. Nagle z uliczki wybiegł mały chłopczyk, który wpadł prosto na mnie.
- Przepraszam...-Wyszeptał przez łzy i już chciał pobiec dalej, ale go zatrzymałem.
Ukucnąłem i zapytałem:
- Co się stało?
- Nic...-Pociągnął nosem.
Zauważyłem, że Księżniczka przyglądała się nam z zaciekawieniem.
- Młody przecież widzę, że coś jest nie tak...-Pogłaskałem go po łowie.- Jeśli mi powiesz to może coś z tym zrobię.
- No bo... Tamci chłopacy...-Wskazał na uliczkę.- Zabrali mi moje pieniążki, które dostałem od mamy na zakupy.
- Trzeba było mówić od razu.-Uśmiechnąłem się do niego.
Chłopczyk otarł łzy i spojrzał na mnie zaskoczony. Wstałem i zwróciłem się do Księżniczki:
- Proszę zostań tu.
Pokiwała głową, podchodząc do chłopca. Wszedłem w ciemną uliczkę, gdzie siedziało czworo nastolatków.
- To na ile dzielimy łup?-Usłyszałem jednego z nich.
- Nie wiem, czekaj ile tak w ogóle ten kurdupel miał przy sobie?-Odezwał się drugi.
- Przykro mi, ale chyba musicie mi oddać swój łup...-Mruknąłem rozciągając się leniwie.
- A ty to kto?!-Wrzasnął najwyższy i chyba najsilniejszy z nich.
- Nikt ważny, lepiej mi oddaj pieniądze tego malucha...-Spojrzałem na niego.
Cofnął się o krok.
- Chciałbyś!
- No chciałbym...
Splunął na ziemie, a ja westchnął z rozczarowaniem.
- Dzisiejsza młodzież, jest strasznie pyskata.
Podszedłem o niego i jednym ruchem powaliłem go na ziemię.
- Zostaw mnie!
- To oddaj pieniążki.
Chłopak kiwnął znacząco w stronę ekipy, na co ona rzuciła się na mnie. Wszystkich powaliłem na ziemię. Zauważyłem, że na ostrzu osiadł pył, więc go zdmuchnąłem.
- Macie szczęście, że nie użyłem tego cacka...-Uśmiechnąłem się złośliwie do leżących chłopaków.
Odzyskałem pieniądze malca i oddałem je mu.
- Dziękuje Panu.-Ukłonił się i pobiegł z uśmiechem na twarzy.
Pomachałem mu na pożegnanie. Zaczepiłem od razu jakiegoś Stróża Prawa i wskazałem na uliczkę. Stróż poszedł sprawdzić co z chłopakami, a ja ruszyłem dalej na zwiedzanie miasta z Księżniczką.

<Księżniczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz