wtorek, 13 września 2016

od Oriona (Lekcja Gotowania)

Niby podobna do alchemii..pff coś gorszego.
Zszedłem do kuchni gdzie, czekał na mnie kucharz, ukłonił się, ale ja wzrokiem i gestem ręki na kazałem mu przestać.
-Dziś pokażę ci książe, jak ugotować Hao-Mi
-Hao-Mi?...
-Oh tak, to bardzo popularna potrawa na północy, bardzo pyszna i bardzo łatwa w przygotowaniu
Kucharz przygotował mi składniki i przepis... więc pokrojoną cebulę zmieszaną z wasabi, bardzo dobrze muszę to zmieszać, później sok z buraka ugotować do 70 stopni po czym dodać sok z cytryny, przyprawić sproszkowanym korzeniem żeń-szenia, do puki konsystencja nie będzie zbytnio mętna i pienista... przesadziłem i para buchnęła mi w oczy...
-Oh, to nic, żeby to zmienić, proszę dać troszkę tłuszczu, najlepszy będzie smalec bądź też tran.
Później pokroić paprykę i wsypać do gotującego się soku, później przyprawić pieprzem, ale przesadziłem znowu i zaszła reakcja i czarny dym buchnął mi w twarz
-Ojej...
-Na pewno to łatwe jest do przygotowania?-spytałem z ironią i spojrzałem na gotujący się sok który miał konsystencję trudną do wyglądu mętnego i pienistego, raczej krwawej miazgi...
Kucharz wskazał mi, że mam zmielić czosnek i chrzan i zmieszać go, później dolać do niego octu, bardzo mało, jedną góra dwie krople... później sporządzić sos o kolorze brązowo-czerwonej, tam wkrojono pietruszkę i wlałem do gotującego się soku, i od razu zmienił konsystencję na lepszą, od krwawej miazgi.
Potem pokroić marchewkę i polać octem jabłkowym naturalnie fermentowanym, wtedy marchewka zaczęła dymić i trzeba szybko wrzucić do gotującego się soku i przyprawić glutaminian sodu i co lepsze dodać do tego trochę cukru, ale tylko troszkę... i znowu przesadziłem i sok zaczął kipieć.... wrzący sok wybuchnął i wystrzeliła krwista bulwa i wytstrzeliła w górę, kucnąłem i bulwa nie trafiła mnie, ale walnęła w sufit i resztka spadła mi na głowę, zawarczałem
-Spokojnie wasza wysokość, to zaspokoi to, jak wasza wysokość dosypie pokrojoną rzodkiewkę
Po półgodzinie skończyłem tą żenujące pichcenie i pierwsze kogo spotkałem to Elandiel
-Witaj, książe... czyż z twarzą wszystko w prządku?
Dalej miałem ten czarny smar na twarzy po wybuchu z pieprzem.
-Nie ważne-odburknąłem

<Elandiel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz