Patrzyłam ze skrytym pod osłoną kaptura uśmiechem, jak Hak oddaje małemu pieniądze. Gdy chłopak odwrócił się do mnie, zmieniłam wyraz twarzy na obojętny. Strażnik zaczepił jakiegoś stróża prawa, który poszedł zająć się młodymi złodziejami. Będę musiała to zbadać. Nie zamierzałam pozwolić na wyrastanie z dzieciaków złoczyńców i innych takich. Postanowiłam wpierw zająć się naszą wizytą w mieście. Na początku przez plątaninę uliczek dotarliśmy do mojej znajomej, jednej z najstarszych obywateli miasta. Była niegdyś malarką, znachorką i aktorką w wędrownym teatrze, toteż zawsze pomagała mi zmienić oblicze. Przyciemniła mi skórę na odsłoniętych częściach ciała, wykonała prosty makijaż i spięła włosy. Jak zwykle po tych zabiegach zmieniałam się niemal nie do poznania. Nawet Hak nie był pewny, czy na sto procent miał przed sobą księżniczkę. Uśmiechnęłam się przelotnie i wyszłam na zewnątrz. Odwróciłam się do czarnowłosego chłopaka.
- Masz szczęście, trafiliśmy akurat na festyn. Będą stragany z zagranicznym jedzeniem i innymi wyrobami, konkurs muzyczny... Będziesz mógł szukać kieszonkowców. - Uśmiechnęłam się ponownie. Hak odwzajemnił gest i ruszyliśmy w stronę centrum. Na jednym z placów odbywała się cała zabawa. Najbliższe ulice ozdobiono lampionami, a muzykę było słychać już z daleka.
- Od teraz nazywam się Lydia - poinformowałam towarzysza. - Poznaliśmy się kilka dni temu, gdy zapolowaliśmy na tego samego jelenia. Jestem przejazdem.
- W porządku - zgodził się chłopak. - Księżniczko - dodał ze złośliwym uśmiechem. Przewróciłam oczami i skierowałam się ku dźwiękom fletni. Zahaczając o stoisko z jedzeniem i fundując nam dwojgu przekąski, dotarłam wraz z Hakiem tuż pod scenę. Na oko czterdziestoletni muzyk zszedł z podwyższenia, nagrodzony dość skąpymi brawami. Publiczność zaś zainteresowała się kolejnymi występującymi - grupie pięciu artystów. Jeden grał na flecie, dwóch innych na skrzypcach. Trzeci miał mandolę, a czwarty wył coś w nieznanym języku. Wszyscy prócz mnie, nawet Hak, zdawali się być zachwyceni ich grą. Rozejrzałam się ukradkiem wokół. Nie podobało mi się to. Chciałam właśnie powiedzieć to mojemu towarzyszowi, gdy dźwięki instrumentów ucichły. Strzała świsnęła mi koło ucha i ugodziła w ramię stojącą za mną kobietę. Jeden z członków grupy skoczył w moją stronę i powalił mnie na ziemię. Prześlizgnęłam się między jego nogami i kopnęłam go w plecy. Hak przywalił mu z pięści i nieznajomy padł nieprzytomny na ziemię. Troje z pozostałych wyciągnęło skądś łuki i wymierzyło w tłum. Ostatni zbliżył się do mnie z szablą. Ludzie rozstąpili się.
Pierwszy raz moje przebranie zadziałało przeciwko mnie. gdyby ukazała się jako księżniczka, zapewne wszyscy rzuciliby się, by mnie chronić. Teraz jednak jedynie ułatwili uzbrojonemu nieznajomemu dotarcie do mnie. Muzyk uśmiechnął się złośliwie i już miał wygłosić jakąś zmyśloną przemowę, gdy Hak zaszedł go od tyłu i znokautował. Przytomna trójka zawisła w powietrzu, a wezwałam żar, który wypełnił ich łuki. Puścili je na ziemię.
<Hak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz