-Zaczekaj Elandiel... dobrze zrobiłaś, dziękuję ci...-wytarłem smołę z twarzy, byłem jeszcze brudny, ale nie było już tak źle-zapomniałem wam powiedzieć, wiem że, to nie uczciwe, ale wynająłem najemników, bo jest w naszym królestwie mało zwiadowców, nie czuj się zazdrosna, tobie nie ma nikogo równych
Elandiel uśmiechnęła się, ukłoniła się i odeszła.
Piętnaście minut przerwy i wróciłem do gotowania, tym razem kucharz pokaże mi, jak usmażyć kurczaka z oliwą, na początku rozgrzałem olej i później dać tam kurczaka, wtedy delikatnie zbliżyć płomień do jedzenia. Kurczak buchnął ogniem a płomień był tak wielki, że sięgnął mi aż do włosów, instynktownie padłem do tyłu na tyłek. Z brwi i włosów ciągnął się szary dym, a jedyny włosek zgasiłem naślinionymi palcami
-Oj chyba wlał pan wasza wysokość, za dużo oleju, zaraz to naprawimy-oznajmił ze śmiechem kucharz i z drewnianą łyżką i w podskokach powędrował do patelni, z której wybuchnął ogień.
Dolał sos tabasko i trochę oleju rzepakowego i buchnął ogień znowu, tyle że, mniejszy.
Wstałem więc, kucharz zaczął mi mówić co kolejno mam podawać i doprawiać...
-Fuj, znowu to wasabi
-Oj wasza wysokość, to jest najzdrowsza potrawa w Japonii i Chinach-oznajmił Kucharz
Nagle drzwi się otworzyły i weszła Elandiel
-Oj kuchciku, ale głodna jestem... Książe, co ty tu robisz?-spytała zdziwiona wadera
-Emm... uczę się gotować
-To stąd ta smoła?-spytała i starała się stłumić śmiech
-Tak to stąd
<Elandiel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz