Na chwilę zapanował spokój. Spojrzałem na Księżniczkę, która otrzepywała się z kurzu.
- Księżniczko nic nie jest?-Zapytałem.
- Wszystko w porządku...-Mruknęła.
Nagle jeden z mężczyzn dźwignął się z ziemi i chwycił łuk. W jednej chwili wystrzelił strzałę prosto w Księżniczkę.
- Uważaj!-Krzyknąłem.
Szybko podbiegłem do niej i przytuliłem, osłaniając ją przy tym. Strzała trafiła mi w plecy.
- Hak...-Szepnęła.
Wyjąłem z pleców strzałę, którą odrzuciłem na bok. Na ziemię spadło kilka kropel krwi, co nie zrobiło na mnie wrażenia. Przytuliłem dziewczynę do swojego boku i przygotowałem broń do ataku. Nagle wstało jeszcze dwóch mężczyzn, którzy również wzięli łuki. Wszyscy troje napięli broń i wystrzelili serię strzał. Machnąłem kilka razy bronią, która zmiażdżyła nadlatujące strzały. Ponownie wykonałem kilka machnięć, co spowodowało olbrzymi podmuch wiatru, który odrzucił napastników do tyłu. Mężczyźni padli na ziemię ze stłumionym jękiem.
- Pora na nas...-Mruknąłem.
Chwyciłem dłoń księżniczki i zacząłem ją ciągnąć w stronę wyjścia z miasta. Jak na dzisiaj to już było za dużo atrakcji.
- Poczekaj!-Próbowała się wyrwać, lecz nie dała rady, bo trzymałem ją mocno.
- Obiecuję, że zabiorę Cię kiedyś na jakiś festyn, ale teraz musimy wracać.
- Nie o to chodzi!-Krzyknęła.
- A o co?-Zapytałem dalej ciągnąc ją przed siebie.
- Co... z twoją raną?
- To nic takiego, opatrzę ją jak wrócimy do zamku...-Odpowiedziałem.
- Ale...
- Naprawdę nic mi nie jest... Miałem już gorsze rany.
Kiedy w końcu wróciliśmy do zamku, skierowałem się do swojego pokoju, ale zauważyłem, że ktoś za mną podąża.
- Księżniczko, powinnaś wracać do komnaty, bo jeszcze się ktoś dowie, że wyszłaś bez pozwolenia.-Powiedziałem, otwierając drzwi do swojego pokoju.
- Mam to gdzieś...-Mruknęła i weszła do środka.
Westchnąłem i wszedłem zaraz za nią.
<Księżniczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz