Przedzierałam się przez krzaki, przeklinając pod nosem.
Gdzie ja do jasnej ch*lery jestem?!
Wyczuwałam, że nie jestem tu sama. Są tu tacy, jak ja. Wilkołaki. Na wszelki wypadek, zmieniłam się w wilka. Przyciskając skrzydła, jak najbliżej ciała, brnęłam do przodu. Gałęzie co chwilę wyrywały mi kilka piór. Te tereny nie wyglądają zbyt... przyjaźnie. Na moim 'radarze' nie ma żadnych żywych. Ale na pewno gdzieś są na tych terenach. Nawet nie ma się jak krwi napić... Pieprz*ne słońce... Dobrze, że nie jestem pełnym wampirem, bo właśnie bym zdychała. Tak samo jak przez te gałęzie. Z różnych, morderczych rzeczy, które działają na wampiry i wilkołaki, na mnie działa tylko srebro. Podobno jakaś mutacja. Chce wrócić do swojej ekipy, nie wędrować po jakimś pieprz*nym kraju, którego nawet nazwy nie znam! Wróć. Jeśli właśnie zmieniłam się w wilka, to znowu będę musiała wołać Cienie, by pomogły mi zmienić się w człowieka. Dzięki, drogie geny! Połowę życia jestem w ciele człowieka, bo je lubię, a przez rodzinkę nie mogę się w niego normalnie zmieniać!
Po co schodziłam z tej ścieżki?
Gr...
* * *
Na horyzoncie dostrzegłam sylwetkę wilka. On -lub ona- też mnie chyba zauważył, bo zaczął się kierować w moją stronę. Szybko czmychnęłam przy pomocy cienia parę kilometrów dalej, przez co na moim miejscu została tylko ciemna kula dymu, która poleciała szybko za mną.
< Ktoś? On, ona? Można pobiec za kulą, jak się chce xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz