Zauważyłem nagle jakąś waderę, która przerwała mi swoimi odgłosami mój poranny posiłek. Wytarłem pysk z krwi i poszedłem w jej stronę, wciąż czując ścięgna i resztki mięsa między zębami.
Przyspieszyłem chód, szybciej i szybciej i... wpadłem na ów waderę, a raczej ona... wpadła, ocierając się pyskiem o moją klatę... uniosłem brew
-Nowa?-spytałem naturalnie miłym głosem. Zbliżyłem się do wadery aby się jej przyjrzeć
-Nie do końca, ale o co ci chodzi mówiąc "Nowa?"
-Czy należysz do królestwa, jeśli nie... musimy cię zameldować i wpisać do listy obywateli
prawo obywatelskie otrzymasz po dwunastu dniach pobytu... jestem książe Orion, a ciebie jak cię zwą?
-Jestem Haze
-Ładnie... załatwię dla ciebie dom, umiesz zmieniać się w człowieka?-spytałem
-Tak, ale ja nie stąd, muszę wracać do swoich terenów-burknęła
-Jak chcesz, ale jeśli pragniesz przechodzić tymi terenami, radzę, żebyś miała tu obywatelstwo, tutejsza straż łapią każdego i proszą o okazanie dowodu
-Skoro tak mówisz, książe
-To idziemy, chodź za mną?
-Czemu ty nie jesteś w ludzkiej formie?-spytała po chwili
-Boję się, że się przestraszysz mojej ludzkiej postaci, bo za łagodnie nie wyglądam jako człowiek, uwierz mi-rzekłem i z ukosa spojrzałem na waderę
<Haze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz