- Wypuść mnie! - Wrzasnęłam. - Piep**ony ch*ju! Wypuść!
- Nie, bo znowu uciekniesz.
- Nie to nie. Właśnie mi pomogłeś się zabić - zaczęłam się śmiać jak
psychiczna. Co z tego, że mam związane ręce i nogi? Jestem nad jeziorem i
mam skrzydła, no nie?
Pomogłam sobie skrzydłami i wstałam. Uśmiechnęłam się drwiąco do niego i
uderzyłam skrzydłami w powietrze, odpychając się do tyłu. Wpadłam do
wody. Przez parę sekund było widać moje skrzydła, które potem znowu
znikły. Na powierzchni zostało tylko parę czarnych piór. Czułam, jak
wszystko przesiąka przezroczystą cieczą i ściga w dół...
Ja chcę umrzeć...
Jak mam żyć...
Gdy najlepszy przyjaciel mnie...
i dla kogo mam żyć...
Już nie mam po co...
Zamknęłam oczy, w pczekiwaniu na zgon...
< Orion? Właśnie Haze ci w pewnym sensie zwiała :V >
(Haze, nie piszę to po to że, obraziłaś sam majestat królewski, tylko zastanawia mnie jedno, jakim cudem uciekłaś, skoro byłaś nieprzytomna? xD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz