Jechałem za Lily, przy tym przyglądałem się jej uważnie. Przypominała mi kogoś... Chol*ra...
- Przepraszam...-Zwróciłem się do dziewczyny.
- Tak?-Zerknęła na mnie przez ramie.
- Czy my się skądś nie znamy?-Zapytałem.
Przez chwilę wydawało mi się, że się czymś zaniepokoiła, ale po chwili odpowiedziała:
- Mogliśmy się spotkać równie dobrze gdzieś na zamku...
- Hmm... Możliwe...-Z powrotem skupiłem się na drodze.
Po 30 minutach drogi zsiedliśmy z koni, które następnie przywiązaliśmy do drzew.
- Kilkanaście metrów dalej znajduje się opuszczona drewniana chatka, najprawdopodobniej tam mogą się ukrywać.-Poinformowała nas Lilly.- Fio, Alain, Dorian zaczaicie się od prawej, Will i Vivan od lewej, a ja wraz z Hakiem zaskoczymy ich od tyłu, w razie jakichś problemów dołączycie do nas, zrozumiane?
- Tak!-Odpowiedzieliśmy wspólnie.
Przeszliśmy jeszcze te kilkanaście metrów wspólnie, ale już dalej rozdzieliliśmy się na wyznaczone grupy. Ja wraz z Lilly zaczaiłem się w krzakach i przygotowałem już broń do ataku.
- Kiedy atakujemy?-Zapytałem szeptem.
- Nie ma ich w domu.-Oznajmiła.
- Co?-Westchnąłem i oparłem się o pobliskie drzewo.- Więc musimy czekać, aż wrócą?
- Yhm...
- No dobra... To czekamy...-Mruknąłem i zacząłem ponownie przyglądać się dziewczynie.
Po chwili przybliżyłem się do niej i wpatrzyłem się w twarz.
- Em... Co jest?-Cofnęła się krok do tyłu.
- Mam wrażenie, że cię już gdzieś spotkałem, ale nie kojarzę twarzy...-Mruknąłem zamyślając się.
- Przecież ci mówię, że pewnie spotkaliśmy się gdzieś na zamku...-Odwróciła wzrok.
Spojrzałem na nią z niedowierzaniem.
- Czyżby?-Spytałem.
<Księżniczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz